Do rozpoczęcia campów przygotowawczych do nowego sezonu NBA pozostało niespełna półtora miesiąca. Charlotte Hornets tymczasem nie rozwiązali nadal największego problemu ostatnich tygodni i wkrótce mogą stracić jednego ze swoich najbardziej wartościowych zawodników.
Z dwunastu pozostał tylko jeden. Jedenastu zastrzeżonych wolnych agentów podpisało już tego lata nowe umowy, a na koszykarskim placu boju pozostał jedynie P.J. Washington. Jak informowaliśmy Was w poprzednich tygodniach, Charlotte Hornets wielokrotnie zasiadali z zawodnikiem do stołu, przedstawiając mu nowe, bardziej lukratywne propozycje dalszej współpracy. Za każdym razem skrzydłowy chciał jednak więcej.
Z końcem lipca Marc Stein donosił, że 24-latek jest daleki od podpisania kontraktu lub chociażby asygnaty oferty kwalifikującej, która opiewa na 7,9 miliona dolarów. Ze swoimi propozycjami Hornets dojść mieli do rocznej pensji wraz z bonusami wynoszącej blisko 16 milionów. W tym przypadku kontrakt skrzydłowego byłby identyczny do tego, który Isaiah Stewart podpisał kilka tygodni temu z Detroit Pistons.
Nie ma wątpliwości, że Washington jest zawodnikiem o większej wartości niż podkoszowy z Motor City. Znający sytuację na rynku agenci zawodnika żądają dla swojego klienta kontaktu w okolicach 18-20 milionów za sezon. Mimo że Szerszenie znajdują się dużo poniżej granicy podatku od luksusu, to jak do tej pory takiej oferty nie złożyli i na ten moment nie wiadomo, czy tyle zaoferują.
Trudno wyobrazić sobie solidnie funkcjonującą defensywę Hornets bez Washingtona. Jeżeli zespół nie będzie chciał pozostawić skrzydłowego w zespole za tak duże pieniądze, z pewnością przyjrzy się innym dostępnym opcjom wyjścia z impasu. Jedną z nich jest transakcja sign-and-trade z nadal chętnymi na zawodnika Cleveland Cavaliers.
W ubiegłym sezonie skrzydłowy notował średnio 15,7 punktu oraz 4,9 zbiórki na mecz.