Coraz więcej głosów wokół New York Knicks wskazuje na to, że Derek Fisher jest jak dotąd mocno ograniczony w kontekście tworzenia gry swojego zespołu. Jego rola sprowadza się głównie do motywowania graczy oraz utrzymywania ich na najwyższym poziomie koncentracji.
Po jednym z ostatnich meczów New York Knicks, trener Derek Fisher w rozmowie z mediami przyznał, że ofensywa jego drużyny ma jeszcze wiele niedoskonałości nad jakimi zespół musi się pochylić w kolejnych fazach rozgrywek zasadniczych. W podobnym tonie wypowiadał się Phil Jackson wskazując na źle stawiane zasłony, zbyt dużo dryblowania, za mało ruchu oraz ścięć bez piłki.
Ambicje drużyny z Madison Square Garden ocierają się w tym sezonie o fazę play-offs, dlatego ciężar zobowiązań jest znacznie większy niż w poprzednich rozgrywkach, gdy głównym celem była walka o jak najwyższy wybór draftu. W sezonie 2015/2016 dla koszykówki z Nowego Jorku nastały nieco szczęśliwsze czasy, ale to dopiero początek drogi Knicks do walki w czołówce wschodu.
Według źródeł, Fisher nie jest przez swoich graczy postrzegany jako taktyk, który zna wszystkie zagwozdki systemu. Zdecydowanie lepiej radzi sobie z rolą autorytetu, który motywuje zawodników do ciężkiej pracy na treningach i w trakcie meczów. Podobnie na ligowych korytarzach mówi się o szkoleniowcu Milwaukee Bucks – Jasonie Kiddzie.
Eksperci zarzucają Knicks, że zespół wykorzystuje tylko elementy ofensywy trójkątów, dlatego efekty nie są tak dobre, jak byłyby przy skutecznym egzekwowaniu ataku, który oglądaliśmy w Chicago i Los Angeles Phila Jacksona. Jednak Fisher nadal się uczy. To jego drugi sezon na stanowisku head-coacha i korzystając z lepszej rotacji, szkoleniowiec ma więcej możliwości, aby w ostatecznym rozrachunku wypracować coś własnego; coś co będzie pasowało do charakteru składu.
– Musimy znaleźć sposób, aby gra w ataku przychodziła nam łatwiej, tak aby każdy był w nią zaangażowany – mówił coach. Rzekomo kilka dni temu, Melo poprosił Fishera by ten bardziej angażował w grę pierwszoroczniaka drużyny – Kristapsa Porzingisa. Łotysz dostał do lidera rotacji wiele wsparcia. Fisher na razie pozostaje zachowawczy. Musi postępować ostrożnie, bo jego postawa wobec wysokiego będzie miała duży wpływ na szybkość rozwoju Porzingisa.
Według źródeł blisko powiązanych z Knicks, to Brian Keefe, Kurt Rambis i Jim Cleamons – asystenci pierwszego coacha, mają w znacznie większym stopniu odpowiadać za taktyczną stronę całej ofensywy. Fisher korzysta z ich obecności, aby nabrać doświadczenia, które będzie procentować w jego pracy już w kolejnych sezonach. W Big Apple nie myślą o zastępowaniu Dereka, choć head-coach ciągle musi pamiętać, że był dla Phila Jacksona drugą opcją za Steve Kerrem.
Nota bene, początek pracy na trenerskiej ławce wspomnianego Jacksona wyglądał bardzo podobnie do tego, co obserwujemy w przypadku Fishera. To przecież Tex Winter zaproponował Mistrzowi Zen trójkąty. Potem panowie je wspólnie rozwijali. Jackson jednak dał się swoim graczom poznać przede wszystkim poprzez jego filozofię. Dla wielu swoich podopiecznych był pewnego rodzaju duchowym przewodnikiem.
W pracy Dereka Fishera widać wiele inspiracji z czasu spędzonego u boku Mistrza Zen. Historia NBA pamięta więcej takich przypadków. W podobnym kontekście mówiło się nawet o wielkim Redzie Auerbachu, który brak rozpoznania w sytuacji na parkiecie, nadrabiał swoją charyzmą i autorytetem. Wszystko zatem będzie w porządku, jeśli Knicks na pewnym etapie zaczną wygrywać.