Z pewnością nie tak LeBron James wyobrażał sobie tę akcję. Skrzydłowy Los Angeles Lakers próbował obsłużyć podaniem jednego ze swoich partnerów, ale zamiast tego trafił swojego rywala piłką prosto w twarz.
Do przerwy Minnesota Timberwolves prowadzili z Los Angeles Lakers 54:45. Wilki lepiej weszły również w trzecią odsłonę i szybko odskoczyły z wynikiem. Zanim Jeziorowcy rozpoczęli proces odrabiania strat, fatalną, a jednocześnie zabawną stratą popisał się LeBron James. Skrzydłowy gości odbił piłkę od twarzy Jarreda Vanderbilta, dzięki czemu przejął ją Malik Beasley. Obrońca ekipy z Minneapolis wykorzystał błąd LBJ’a i pewnie wykończył kontratak, podwyższając prowadzenie Timberwolves do 14 oczek (61:47).
To zagranie najprawdopodobniej zapewni LeBronowi miejsce w kolejnym Shaqtin’ A Fool:
Timberwolves zdołali odskoczyć jednak z wynikiem, a ich przewaga do końcowej syreny oscylowała w granicach 20 punktów. James zakończył ostatecznie spotkanie z double-double w postaci 18 punktów i 10 zbiórek, do czego dołożył jeszcze 5 asyst, 1 przechwyt i 2 bloki. Więcej oczek zdobył jedynie Isaiah Thomas, który zadebiutował w tym sezonie na parkietach NBA.
Dla Lakers jest to pierwsza porażka po serii trzech kolejnych zwycięstw. Jeziorowcy z bilansem 16-14 utrzymali jednak 6. miejsce w tabeli konferencji zachodniej. Kolejny mecz podopieczni Franka Vogela rozegrają w nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy to zmierzą się z Chicago Bulls, o ile liga nie zdecyduje się na odwołanie kolejnych spotkań z udziałem Byków.