Od wielu lat John Collins był w centrum plotek przy okazji każdego chyba okienka transferowego. Wreszcie tego lata rzeczywiście został wytransferowany przez Atlanta Hawks, którzy chcieli tak naprawdę pozbyć się przede wszystkim jego kontraktu. Z okazji skorzystali Utah Jazz, którzy za bezcen (tj. wybór w drugiej rundzie) pozyskali 26-letniego podkoszowego. Władze drużyny z Salt Lake City liczyły, że Collins zostanie ważnym graczem zespołu albo odbuduje swoją wartość na tyle, że będzie można nim handlować.
Na razie żaden z tych scenariuszy się nie ziścił. Andy Larsen z The Salt Lake Tribune donosi tymczasem, że Jazz są „sfrustrowani” postawą Collinsa i nie mają tak naprawdę nic przeciwko temu, aby już teraz pożegnać się z 26-latkiem.
Collins od początku rozgrywek ma kłopoty z odnalezieniem się w zespole prowadzonym przez Willa Hardy’ego. Nie pomaga fakt, że jak do tej pory bardzo powoli uczył się gry w systemie swojej nowej drużyny, przez co prezentuje się mało efektywnie po obu stronach parkietu.
Wystąpił on jak do tej pory w 22 spotkaniach (wszystkie w pierwszej piątce), notując w nich średnio 14.5 punktów oraz 8.6 zbiórek na mecz przy najsłabszej jednak w karierze w NBA skuteczności z gry wynoszącej nieco ponad 48 procent.
Jazz muszą sobie zdawać sprawę, że przeciętna postawa Collinsa w połączeniu z jego kontraktem — ma on w umowie jeszcze 77 milionów dolarów za trzy kolejne sezony — mogą sprawić, że znalezienie podkoszowemu nowego domu będzie raczej trudnym zadaniem.
Larsen dodaje, że Jazz mogą rozważyć także wytransferowanie Jordana Clarksona oraz Collina Sextona. Z kolei Michael Scotto z HoopsHype doniósł kilka dni temu, że niepewną przyszłość w Utah mają również Talen Horton-Tucker czy Kelly Olynyk.