Po 25 meczach zawieszenia Ja Morant wrócił w wielkim stylu. Rozgrywający Memphis Grizzlies zagrał fantastyczne spotkanie, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo w ostatniej akcji meczu. Czy Grizzlies podniosą się po fatalnym początku sezonu?
Na ten dzień czekali wszyscy sympatycy Memphis Grizzlies. Zawieszony na pierwsze 25 meczów sezonu regularnego Ja Morant w końcu wrócił do gry i od razu skradł show. Po przeciętnej pierwszej połowie starcia z New Orleans Pelicans Morant wszedł na wyższe obroty w drugiej części meczu. Gwiazdor Grizzlies był nie do zatrzymania, zdobywając w drugiej połowie 27 punktów.
Na początku czwartej kwarty podopieczni Taylora Jenkinsa przegrywali kilkunastoma punktami, ale zdołali odrobić straty. Comeback Grizzlies poprowadził Morant i również do niego należała ostania akcja spotkania. Na kilka sekund przed końcową syreną, rozgrywający zaatakował w swoim stylu strefę podkoszową i efektownym rzutem zapewnił Memphis zwycięstwo. Ostatecznie 24-latek zakończył spotkanie z dorobkiem 34 punktów (50 proc. skuteczności z gry), 8 asyst i 6 zbiórek.
– Naprawdę ciężko pracowałem. Miałem mnóstwo czasu na naukę siebie. Dużo ciężkich dni. Ale koszykówka to moje życie, to co kocham. Ma dla mnie działanie terapeutyczne i jestem po prostu podekscytowany powrotem do gry – mówił po meczu Morant.
Jeśli zespół z Tennessee ma w tym sezonie awansować do play-offów to Morant będzie musiał zagrać dużo takich meczów. Grizzlies z bilansem 7-19 zajmują aktualnie 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. Jest to oczywiście efekt nieobecności największej gwiazdy zespołu, ale także plagi kontuzji.
Na cały sezon z gry wypadł podstawowy środkowy Steven Adams. Brak Nowozelandczyka, który jest jednym z najlepszych zbierających ligi i świetnym obrońcą, to ogromna strata. Ponadto kontuzje ścięgna Achillesa cały czas leczy Brandon Clarke, a poza grą jest także Marcus Smart. W takich okolicznościach zajęcie wysokiego miejsca na Zachodzie będzie wyzwaniem, ale powrót Moranta i rozwój Desmonda Bane’a, który stał się jednym z lepszych strzelców w NBA, to dla kibiców w Memphis promyk nadziei.