Walka o miano najgorszej drużyny w NBA cały czas trwa, a choć San Antonio Spurs przegrywają ostatnio na potęgę, to najgorszy bilans w lidze wciąż należy do Houston Rockets. Zespół z Teksasu jest w przebudowie, dlatego kolejny już sezon kibice Rockets muszą patrzeć na kolejne porażki swoich ulubieńców. Nie pomaga fakt, że władze klubu płacą ponad 80 milionów dolarów zawodnikom, których… nie ma już w składzie zespołu.
Nie mają łatwo fani Houston Rockets w ostatnich latach. Ich drużyna przegrywa mnóstwo spotkań i nie inaczej jest w trwających rozgrywkach. Rakiety przegrały sześć ostatnich meczów z rzędu, a bilans 13-44 to w tej chwili najgorszy wynik w całej NBA. Końca przebudowy na razie nie widać, a w Teksasie wciąż brakuje też doświadczonych weteranów, którzy pokazaliby młodszym graczom dobre nawyki. Kimś takim miał być choćby Danny Green, którego Rockets sprowadzili przed trade deadline.
Green ostatecznie nie chciał jednak zostać w Houston i doszedł z Rockets do porozumienia w sprawie wykupienia kontraktu, dzięki czemu mógł dołączyć do Cleveland Cavaliers. To samo Rockets zrobili z umową Johna Walla, a na ten moment nie wiadomo, czy w klubie zostanie Frank Kaminsky, bo i jego kontrakt może zostać wykupiony.
Dla władz Rockets to chyba żaden problem, biorąc pod uwagę fakt, że tylko w tym sezonie wypłacą ponad 80 milionów dolarów zawodnikom, którzy już dla nich nie grają:
Najwięcej z tej puli zgarnie oczywiście wspomniany Wall, którego w przeciągu ostatnich miesięcy Rockets żegnali… dwa razy. Zwolnieni zawodnicy stanowią zresztą zdecydowaną większość, jeśli chodzi o łączną sumę, jaką władze teksańskiego klubu wypłacą za wszystkie kontrakty za trwające rozgrywki. W tej chwili najlepiej zarabiającym graczem Rockets jest zresztą młodziutki Jalen Green, który za obecny sezon zainkasuje 9.4 miliona dolarów.