Ekipa z Detroit gościła poprzedniej nocy w Nowym Jorku, dokładnie mówiąc na Brooklynie, gdzie swoje mecze rozgrywają Nets. Okazało się jednak, że Pistons zostali zmuszeni do skorzystania z nietypowego środka transportu z powodu trwającego w mieście maratonu. Na stację tuż przy Barclays Center dotarli bowiem… metrem.
Dla każdego nowojorczyka to całkowicie normalne, że jedzie do pracy metrem. Nieczęsto jednak zdarza się sytuacja, w której spotykasz w wagonie całą drużynę koszykówki. Detroit Pistons nie mieli jednak innego wyjścia. Z powodu trwającego w Nowym Jorku wielkiego maratonu, pozamykano kilka głównych ulic oraz mostów, co oznaczało dla Pistons problemy z dotarciem na mecz przeciwko Brooklyn Nets.
Nie mogli przejechać ze swojego hotelu autobusem, więc trener zarządził podróż metrem. Pistons nie mogli liczyć na to, że zostaną potraktowani wyjątkowo, więc skorzystali ze zwykłych wagonów mieszając się z mieszkańcami miasta. Ekipa z Detroit przyjechała zagrać zarówno z Knicks, jak i Nets w ten weekend. Możliwe, że drużyna zatrzymała się na Manhattanie, niedaleko Madison Square Garden, planując po prostu przejechać mostem Brooklińskim, aby dotrzeć na mecz z Nets w Barclays Center. Jednak most Brookliński był całkowicie zamknięty w dzień maratonu, co pozostawia tylko jedną opcję – metro.
Zawodnicy tacy jak Malik Beasley i Tim Hardaway Jr. nie mieli wyboru i musieli zabrać swój sprzęt na mecz do metra. Scena przypominała sytuację z 2017 roku, kiedy Cleveland Cavaliers zrobili to samo po jednym z treningów. Ostatecznie jednak Pistons nie odczuli jakichkolwiek negatywnych skutków podróży, bowiem pokonali Nets 106:92 i wygrali drugi mecz w sezonie. Sześciu zawodników zdobyło dwucyfrową liczbę punktów, a najlepiej punktującym był Cade Cunningham z dorobkiem 18 oczek.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET