To znów nie była noc Golden State Warriors. Dużo błędów i nieudana końcówka, w której raz jeszcze lepsi okazali się Sacramento Kings. Tym samym Wojownicy po dwóch meczach wracają do San Francisco bez zwycięstwa. To nigdy wcześniej nie zdarzyło się w karierze Stephena Curry’ego. Jak do tej pory Warriors jeszcze żadnej serii z jego udziałem nie zaczynali od dwóch porażek.
Fani Warriors mogli już zresztą zapomnieć, jakie to uczucie. Ostatni raz, gdy ich zespół przegrał dwa pierwsze mecze serii play-off NBA, miał miejsce w 2007 roku, kiedy to w zespole grali jeszcze m.in. Baron Davis, Stephen Jackson czy Jason Richardson. Warto podkreślić, że Wojownicy nigdy w swojej historii nie odrobili takich strat, jeśli chodzi o serie do czterech wygranych. Udało im się wrócić z 0-2 w 1987 roku przeciwko Utah Jazz, ale wtedy grano do trzech zwycięstw.
– Musimy trzymać się razem i wyjść naprzeciw temu wyzwaniu. Teraz zagramy u siebie, gdzie przez cały sezon świetnie nam szło, ale do dalszego awansu w jakiś sposób musimy też wygrać jeden mecz tutaj. Seria nie zaczyna się tak naprawdę, dopóki któryś z zespołów nie wygra na wyjeździe – stwierdził po poniedziałkowym meczu Curry, odpowiadając na pytanie o to, jak on i zespół zamierzają podejść do tej nowej dla GSW sytuacji.
34-latek mocno liczy na pomoc kibiców, którzy na pewno tłumnie zbiorą się w Chase Center, aby dopingować swój zespół. Warriors na swoim parkiecie w minionym zasadniczym byli zresztą zupełnie inną drużyną, niż na wyjazdach. W trakcie całego sezonu przed własną publicznością spisywali się przecież fantastycznie, wygrywając aż 33 z 41 spotkań u siebie. Nic więc dziwnego, że na ten moment takiego stanu serii nikt w San Francisco nie traktuje jeszcze jako „wyroku śmierci”.
Tym bardziej że Wojownicy pod wodzą Stepha w ostatnich latach wiele razy pokonywali różnego rodzaju trudności. Fakt faktem, że nigdy wcześniej nie znaleźli się w takim położeniu, ale przecież potrafili odwracać losy innych serii. To choćby starcie z Thunder w 2016 roku, kiedy przegrywali już 1-3 albo seria przeciwko Rockets w 2018 roku, gdy przegrywali 2-3. Ba, nawet w ubiegłorocznym finale przegrali dwa z pierwszych trzech meczów, by ostatecznie tryumfować 4-2.
Wrócić z 0-2 w serii nie jest wcale łatwo, ale w ostatnich latach takich przypadków było całkiem sporo. Udało się to m.in. Mavericks w drugiej rundzie playoffs 2022 w serii przeciwko Suns. Także w 2021 roku mieliśmy kilka takich sytuacji, a Bucks dokonali tego aż dwa razy w ciągu jednej fazy posezonowej! Najpierw w drugiej rundzie ograli Nets pomimo dwóch porażek na start, a potem także w wielkim finale przeciwko Suns zaczęli od dwóch przegranych, by potem cieszyć się z tytułu.