Wychowanek Maryland wydaje się być jedynym powodem, który sprawia, że kibice New Orleans Pelicans wierzą, że to wszystko uda się jeszcze obrócić w coś dobrego. Zespół z Luizjany jest pogrążony w poważnym kryzysie, ale pierwszoroczniak zdaje się tym nie przejmować i robi wszystko, by potwierdzić swój niezmierzony talent na największej scenie.
Derik Queen jest dziś jedną z dwóch nadziei New Orleans Pelicans, obok wybranego z numerem siódmym Jeremiaha Fearsa. W noc tegorocznego draftu, Pelicans najpierw wybrali Fearsa, a potem oddali 23 wybór oraz niechroniony wybór w drafcie 2026 do Atlanty Hawks w zamian za numer 13, gdzie postawili właśnie na Queena. Eksperci pukali się w głowę. Nie wierzyli, że ten ruch da się obronić. W 25 meczach wychowanek Maryland notuje 12,9 punktu, 6,4 zbiórki, 3,9 asysty i przechwyt trafiając 49,6% z gry.
Są wieczory, kiedy Queen wygląda jak największy steal tego draftu. Chociażby jak wtedy, gdy został pierwszym debiutantem z pozycji centra w historii NBA z triple-double 30+ punktów. Udała mu się ta sztuka przeciwko San Antonio. Trzeba jednak na to patrzeć przez różowe okulary, bowiem rzeczywistość wokół Pels jest szarobura. Dyrektor sportowy Joe Dumars wierzy jednak, że Queen i Fears udowodnią słuszność jego decyzji, chociaż kilku rywalizujących menedżerów przyznaje, że nigdy nie oddaliby niechronionego wyboru w pierwszej rundzie.
– Wiem, jak dziś wygląda narracja w NBA. Wszystko kręci się wokół picków i tego typu tematów – powiedział Dumars ESPN. – Ja chcę budować kulturę, tworzyć coś z grupą naprawdę dobrych, młodych graczy. Oddałem kapitał draftowy, żeby to zrobić – dodał. Queen słyszy, co mówi się o nim i o wymianie, która nadal zaskakuje ligę. – Na początku trochę grałem i media były przeciwko mnie. A potem przyszedł mecz z Charlotte, zdobyłem 12 punktów, osiem zbiórek i siedem asyst i nagle media zaczęły mnie lubić – przyznał.
– Jestem przyzwyczajony, że ludzie potrafią mnie nie lubić w jednej chwili, a potem lubić w kolejnej – dodał. Przed draftem, mając wybory numer 7 i 23, Dumars wskazał dwie postacie, które chciał najbardziej: Fearsa – rozgrywającego z Oklahomy, który w październiku skończył 19 lat i Queena – zawodnika, którego możliwości mogą dotykać talentu, jakim dysponuje Nikola Jokić z Denver Nuggets.
Według danych Elias Sports Bureau, po 25 meczach Fears i Queen mają na swoim koncie czwartą największą liczbę punktów wśród debiutanckich duetów w ostatnich piętnastu sezonach. – To dopiero pierwszy rok – mówił Fears ESPN. – Przed nami długa droga, ale wszystkim pokażemy, że w Nowym Orleanie jest coś wyjątkowego – przyznał.
Queen w samej trzeciej kwarcie historycznego dla siebie meczu ze Spurs zdobył 21 punktów, trafił wszystkie sześć rzutów z gry i wykorzystał dziewięć rzutów wolnych. Poprowadził szaloną pogoń, kończąc z rekordowymi 33 punktami, 10 zbiórkami, 10 asystami i czterema blokami – jako pierwszy debiutant z taką linijką odkąd zapisuje się bloki, czyli od sezonu 1973/74. Na koniec jednak spudłował otwarty rzut za trzy, który na siedem sekund przed końcem mógł dać jego drużynie prowadzenie. Pelicans przegrali 132:135.
W ogólnej ocenie trzeba powiedzieć, że Queen wykazuje wszechstronność, grając momentami jak rozgrywający. Dołączył do LeBrona Jamesa, Luki Doncicia, Victora Wembanyamy i De’Aarona Foxa jako jedyni zawodnicy w historii NBA, którzy zaliczyli triple-double na 30 punktów przed ukończeniem 21 lat. To tylko jeden z jego popisów – przeciwko Jokiciowi skończył mecz z 30 punktami, dziewięcioma zbiórkami, czterema asystami, dwoma blokami i dwoma przechwytami, stając się pierwszym środkowym w tym sezonie, który rzucił więcej punktów niż lider Nuggets. Będą z niego ludzie…
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET










