Nie wszyscy mają tego świadomość, ale żona Paula George’a pochodzi z Serbii. Zawodnik w jednej z ostatnich rozmów wspominał, że bardzo często pokazuje mu zdjęcia oraz filmy z meczów rozgrywanych m.in. w Belgradzie, gdzie rywalizuje ze sobą Partizan oraz Crvena Zvezda. Koszykarz jest pod ogromnym wrażeniem atmosfery, którą tworzą kibice obu ekip.
To koszykarskie święto, ale także koszykarska wojna, która w wielu przypadkach przeradza się w żywą agresję. Niemniej zarówno kibice Partizana, jak i Crveny Zvezdy tworzą absolutnie zjawiskowe widowiska na trybunach. Race, doping, flagi, śpiew – to wszystko składa się na doznania, jakich nie doświadczysz w USA, gdzie na mecze chodzą tzw. „pikniki” stosując naszą nomenklaturę. Paul George nigdy nie doświadczył serbskiej szkoły kibicowania na własnej skórze, ale doskonale wie, co tam się dzieje, ponieważ jego partnera pochodzi z Serbii.
W jednej z ostatnich rozmów George został spytany o to, czy byłby gotów zaimplementować do koszykówki NBA jakiekolwiek elementy z koszykówki „fibowskiej”. Przyznał, że chciałby zobaczyć kiedyś na meczu NBA taką atmosferę, jaka panuje m.in. w trakcie derbów Belgradu. – W Europie dzieje się wiele fajnych rzeczy. Jedna z nich – czy widziałeś, jaka panuje tam atmosfera na meczach? Moja żona Danijela pochodzi z Serbii i pokazała mi kilka rzeczy z meczów pomiędzy Partizanem i Czerwoną Gwiazdą – zaczął zawodnik Los Angeles Clippers.
– Pokazała mi, jak wygląda między nimi rywalizacja. Czasami grają na zewnątrz, wszędzie ogień, dym, są przyśpiewki. To byłoby niesamowite, gdybyśmy mogli tego doświadczyć także tutaj w USA. Kiedy tam byłem, mówili mi, że to coś w rodzaju gangów. Którą drużynę wspierasz? Po której stronie jesteś? Jeśli cię złapią, możesz znaleźć się w tarapatach, przynajmniej tak mi mówili – dodał. Problem polega na tym, że nieodłącznym elementem kultury kibicowskiej w Belgradzie, i nie tylko rzecz jasna, jest przemoc i agresja.
– Oczywiście tego absolutnie nie chciałbym tutaj przenosić. Po prostu sama atmosfera meczu – kontynuuje George. – Pamiętam, jak graliśmy mecze FIBA i kibice przeciwnych drużyn śpiewali piosenki narodowe i wymachiwali flagami. Zawsze byłem pod dużym wrażeniem. Naprawdę utożsamiają się ze swoją kulturą – skończył PG13. Amerykanie nigdy nie byli nauczeni kibicowania w taki sposób. Widzimy niektóre elementy w koszykówce uniwersyteckiej, ale mecze NBA są okazją, by spędzić miło czas z rodziną i często wynik nie ma tu żadnego znaczenia.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET