Joel Embiid znalazł się w dwunastce, która będzie reprezentować Stany Zjednoczone na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Wszyscy pamiętamy jednak, że oczekiwanie na jego decyzję odnośnie wyboru kadry narodowej dłużyło się jak niejedna latynoska opera mydlana. Ostatecznie Kameruńczyk nie zdecydował się na grę w trykocie reprezentacji Francji, choć według niektórych źródeł jeszcze nie tak dawno twierdził, że nie widzi innej opcji.
Nowe światło na całą sytuację rzucił niedawno francuski portal RMS Sport. Jego dziennikarze dotarli do listu, który Joel Embiid miał wysłać jeszcze w 2021 roku do Prezydenta Emmanuela Macrona. Choć wówczas nie posiadał jeszcze obywatelstwa, koszykarz Philadelphia 76ers w samych superlatywach wypowiadał się na temat Francji, którą określał niemalże jak drugą ojczyznę. Jak twierdził, nie może się doczekać gry w trykocie „Les Bleus”, co będzie dla niego nieopisanym wręcz zaszczytem.
– Ponadto, po rozmowach z Francuską Federacją Koszykówki mogę z całą pewnością stwierdzić, że mój wybór został dokonany. Chciałbym jak najszybciej podjąć kroki w celu uzyskania francuskiego obywatelstwa i tym samym mieć możliwość dostania się do reprezentacji. Z tego powodu nie chcę grać w innej drużynie narodowej. Przesłałem już odpowiednie dokumenty do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Spraw Zagranicznych – pisał Embiid.
– Nigdy nie reprezentowałem barw żadnej kadry narodowej. Byłoby dla mnie ogromnym zaszczytem, gdybym mógł dołączyć do tej francuskiej i wraz z nią zaprezentować się na wielkich imprezach międzynarodowych, poczynając od rozgrywanych w Paryżu Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku – dodał.
Jak się sprawy potoczyły, wszyscy wiemy. Kameruński center otrzymał francuski paszport w czerwcu 2022, zaś we wrześniu tego samego roku stał się także obywatelem Stanów Zjednoczonych. Od tego czasu jakby zmienił front. Nie był już tak pewny rzekomo podjętej wcześniej decyzji i długo ociągał się z podaniem do publicznej wiadomości na reprezentowanie której z reprezentacji się decyduje. Ostatecznie postawił na USA, tłumacząc się chęcią gry u boku kolegów z NBA i tym, że jego syn przyszedł na świat już na kontynencie amerykańskim. Choć w pewnym stopniu jego wybór można zrozumieć, niektórzy eksperci twierdzą, że po prostu poszedł na łatwiznę.
Nie ulega wątpliwości, że dołączenie do Team USA daje koszykarzowi 76ers możliwość gry z najlepszymi koszykarzami świata, co przynajmniej na papierze zwiększa jego szanse na zdobycie medalu Igrzysk Olimpijskich, a może i końcowy triumf w tychże. Jednocześnie jednak może być narażony na krytykę za pójście „zbyt łatwą drogą”. Wchodząc w rolę faworyta do olimpijskiego złota, Embiid może czerpać korzyści z talentu i doświadczenia swoich kolegów z reprezentacji, lecz z drugiej strony można zakwestionować jego chęci stawienia czoła przeciwnościom losu. Wyzwaniom, których z pewnością by nie zabrakło, gdyby nie szedł po linii najmniejszego oporu.
Gdyby zdecydował się na Francję, wykazałby wolę pokonywania trudności i dążenia do sukcesu na własnych warunkach. Dołączenie do teoretycznie słabszej reprezentacji mogłoby pokazać jego wiarę we własne umiejętności i chęć radzenia sobie z międzynarodowymi wyzwaniami bez „siatki bezpieczeństwa” w postaci naszpikowanej gwiazdami kadry. Nic nie umniejszając „Les Bleus”, na tę chwilę to jednak półka niżej niż Team USA.
Kadra gospodarzy Igrzysk Olimpijskich też mogłaby skorzystać na dołączeniu Embiida, który w połączeniu z Victorem Wembanyamą czy Rudym Gobertem mógłby stworzyć naprawdę mocną pakę, będącą w stanie namieszać w ścisłej światowej czołówce. Tym samym sam zawodnik mógłby wzmocnić swoją reputację, przy okazji pomagając mniej doświadczonym kolegom w rozwoju. Pokazałby swoją niezależność, odporność i determinację, by dzięki ciężkiej pracy i poświęceniu wyrobić sobie markę na arenie międzynarodowej.
Joel Embiid zdecydował się jednak reprezentować Stany Zjednoczone i tego już nikt nie zmieni. Na pewno nie wszystkim może się podobać fakt, że w 2021 roku niemalże deklarował, że będzie grał dla kadry Francji i żadnej innej, a potem zmienił decyzję. Czy poszedł na łatwiznę? Poniekąd tak, ale jest dorosłym człowiekiem i widocznie uznał, że w tej chwili jest to dla niego najbardziej korzystne rozwiązanie. Czy się komuś jego decyzja podoba czy nie, trzeba ją uszanować.
Obejrzyj wielką zapowiedź play-offów NBA na YouTube: