Malcolm Brogdon i Indiana Pacers porozumieli się właśnie w sprawie dwuletniego przedłużenia kontraktu wartego 45 milionów dolarów. Podpis gwarantuje rozgrywającemu stały zarobek aż do sezonu 2024-25. Czy to oznacza dla planów sprowadzenia do klubu Bena Simmonsa?
32 – tyle lat będzie miał Malcolm Brogdon, gdy umowa, na której złożył właśnie swój podpis, przestanie obowiązywać. Latem 2025 roku rozgrywający stanie się więc niezastrzeżonym wolnym agentem, który w swoim portfelu będzie mieć już blisko 135 milionów dolarów zarobionych na grze na parkietach NBA. Oto ile zawodnik zapisze na swoje konto w kolejnych sezonach (wytłuszczona nowa umowa):
2021-22: $21,7 mln
2022-23: $22,6 mln
2023-24: $21,6 mln
2024-25: $23,3 mln
–Malcolm jest bardzo ważną częścią naszej organizacji, nie tylko dzięki swoim występom na boisku, ale także dzięki charakterowi, który prezentuje poza nim. Stał się jednym z naszych niekwestionowanych liderów — nieustannie wspierając swoich kolegów z drużyny i pomagając im osiągnąć sukces — jednocześnie demonstrując zapał, poświęcenie i etykę pracy niezbędną do tego, by stać się jednym z najlepszych obrońców w NBA. — czytamy w oficjalnym oświadczeniu prezydenta do spraw operacji koszykarskich Pacers Kevina Pritcharda.
Propozycja nowej umowy jest jasnym komunikatem ze strony ekipy z Indianapolis, że nie będą w najbliższym czasie starali pozbyć się zawodnika. Co, ciekawe, nawet nie mogą tego zrobić. Złożony podpis zapewnia bowiem Brogdonowi nietykalność w sezonie 2021-22. Tym samym pogłoski o chęci zaoferowania rozgrywającego w paczce w zamian za Bena Simmonsa stają się już nieaktualne.
Brogdon ma za sobą najlepszy w karierze sezon, w którym średnio notował 21.2 punktu, 5.9 asyst oraz 5.3 zbiórek. Mimo że z powodu licznych urazów zawodnik w żadnych rozgrywkach, poza swoimi pierwszymi w NBA, nie rozegrał więcej niż 80% spotkań w sezonie regularnym, jest typem gracza, którego chyba każda z drużyn chciałaby mieć w swoim składzie.