Miami Heat są liderem wschodniej konferencji i mają półtora meczu przewagi nad drugimi Milwaukee Bucks. W ostatnich dwóch meczach zespół Erika Spoelstra nie prezentował koszykówki, do jakiej się przyzwyczaił. Najwyraźniej frustracja wzięła górę w starciu z Golden State Warriors.
To niecodzienna sytuacja, bowiem Miami Heat jako organizacja uchodzą za wzór do naśladowania. Najwyraźniej jednak ktoś nie wytrzymał ciśnienia. Na początku drugiej połowy Golden State Warriors zrobili duży run, Heat poprosili o przerwę na żądanie i wtedy doszło do przepychanki słownej pomiędzy Jimmym Butlerem i Erikem Spoelstrą. Panowie musieli być rozdzieleni. Gdyby tego było mało, do konfrontacji z Butlerem dołączył Udonis Haslem.
GSW grali bez Stephena Curry’ego, Klaya Thompsona i Draymonda Greena. Mimo to byli w stanie zbudować przewagę i ostatecznie wygrać. To była dla zespołu z Florydy druga porażka z rzędu. Parę dni wcześniej nie sprostali Sixers grającym bez Joela Embiida i Jamesa Hardena, zatem coś się w grze podopiecznych Spo zacięło. Dlatego nagle podczas przerwy trener i Butler zaczęli na siebie krzyczeć. Trenera wsparł Haslem, który wysłał w kierunku kolegi z zespołu kilka nieprzyjemnych słów.
Ostatecznie do eskalacji nie doszło. Jasne było, że trener Spoelstra będzie musiał się do całej sytuacji odnieść. Mówił, że to normalne w grupie ludzi, którzy mają ambitne podejście do rywalizacji, a nie zawsze wszystko wychodzi tak jak powinno. Postanowił nawet z całej sytuacji zażartować. – Po prostu nie potrafiliśmy się zdecydować, do jakiej restauracji pójdziemy po meczu na kolację – mówił. – Każdy był wkurzony na to, jak gramy – dodał szczerze.
To jednak nie była scena, do jakiej nas Heat przyzwyczaili. Powód do niepokoju wśród fanów? Kolejne mecze powinny przynieść odpowiedź. Czasami takie sytuacje sprawiają, że atmosfera się oczyszcza i drużyna może ruszyć z miejsca. Heat mają nadzieję, że ten mały wybuch pobudzi ich do walki w kolejnych meczach. Zespół cały czas nie może być pewny “jedynki” wschodu na zakończenie sezonu regularnego.