Minionej nocy Miami Heat wygrali z Los Angeles Clippers 120:119. Noc wcześniej, też w LA, przegrali z kolei z Lakers. Także byli jednak w stanie zdobyć aż 120 punktów. Heat są w tym sezonie w ścisłej czołówce pod względem liczby zdobywanych punktów. Co się stało, że ofensywa trenera Erika Spoelstry zmieniła się aż tak drastycznie?
Nowy sezon to zawsze świetna okazja, by przyjrzeć się zmianom w grze poszczególnych zespołów. Te rzadko jednak bywają drastyczne, o ile skład osobowy nie uległ całkowitej zmianie. Tegoroczni Miami Heat są wyjątkiem od reguły. Choć skład pozostał bardzo podobny do tego z zeszłego sezonu, ich gra uległa olbrzymiej metamorfozie. Heat znajdują się w tym sezonie w ligowym TOP3 pod względem liczby zdobywanych punktów na mecz (123,9), grając jednocześnie zdecydowanie najszybszym w NBA tempem 106,4 posiadań. Blisko są jedynie Washington Wizards (tempo 105,1), jednak ich szybka gra wynika raczej z braku pomysłu. Szybka gra Heat to jak najbardziej pomysł i to bardzo przemyślany. Jak do tej pory przyniósł im bilans 4-3, a poniżej 115 punktów zatrzymał ich do tej pory tylko Victor Wembanyama i jego San Antonio Spurs.
Na czym polega ofensywna rewolucja w Miami?
– Grają super szybko. Podają i podają, szukają ścięć, aż w końcu znajdą w danym posiadaniu przewagę. Memphis rok temu bardzo mocno polegali na grze środkiem. Tegorocznym Heat też nie można pozwolić, żeby dostali się do środkowej osi z piłką, ale nie są od tego uzależnieni. Robią świetną robotę w atakowaniu niższych rywali, ścinaniu, czytaniu gry i znajdowaniu się w odpowiednich miejscach – chwalił ofensywę rywali po ostatnim meczu trener JJ Redick.
Dlaczego trener Redick, mówiąc o ofensywie Miami Heat, wspomina zeszłorocznych Memphis Grizzlies? Wszystko za sprawą nowego asystenta w sztabie zespołu z Florydy. Heat przed sezonem sprowadzili Noah LaRoche’a, zatrudniając go w roli konsultanta. LaRoche w zeszłym sezonie pracował w sztabie Tylora Jenkinsa w Memphis Grizzlies, gdzie miał być jedną z głównych osób odpowiedzialnych za nietypową, niemal pozbawioną gry pick and roll ofensywę.
Tegoroczny atak Miami Heat również praktycznie pozbawiony jest klasycznych zagrywek rozpoczynanych od zasłony od centra. Zespół, kiedy tylko może, wybiera szybkie wznowienia gry i szukanie punktów w kontrataku. Kiedy zmuszony jest do gry w ataku pozycyjnym, ustawia się w 5-0 ze wszystkimi koszykarzami znajdującymi się na obwodzie. Tam, ścięciami i ciągłym ruchem piłki, szukają sytuacji, w których łatwo będzie zaatakować obręcz. Założenia tej reaktywnej, prostej w założeniach ofensywy, Bam Adebayo i Norman Powell przybliżyli ostatnio w studio NBA on Prime:
Nowa, superszybka ofensywa Heat jest o tyle ciekawym zjawiskiem, że to bardzo mocny zwrot w grze zespołu względem poprzedniego sezonu. Podopieczni trenera Spoelstry grali jeszcze rok temu znacznie wolniej i znacznie częściej uciekali się do posiadań w pick and rollu. Skąd tak drastyczna zmiana założeń?
Miami Heat znajdują się w tej trudnej sytuacji, że nie mają w składzie dobrych, klasycznych rozgrywających. Od początku sezonu grają bez kontuzjowanego Tylera Herro, który pełni rolę jedynki w ich rotacji. Klasycznym rozgrywającym jednak nie jest – to raczej strzelec, ofensywny combo-guard. Rolę nominalnego rozgrywającego pełni w tym sezonie Davion Mitchell (głównie obrońca) i Dru Smith. Brak mocnego, klasycznego rozgrywającego, czy w ogóle mocnych talentów w prowadzeniu gry z piłka, sprawia że naturalnym jest poszukiwanie rozwiązań opierających się na współpracy i tempie. W zeszłorocznych Grizllies nie sprawdziło się to aż tak dobrze – gracze pokroju Ja Moranta nie lubią biegać w ataku bez piłki i demokratycznie być 1/5 ofensywy swojego zespołu. Tegoroczny skład Heat nie ma takich osobowości.
– Próbujemy po prostu zbudować coś, co ma sens przy naszym składzie osobowym – tłumaczy trener Miami Heat, Erik Spoelstra
Zanurkujmy w liczby, bo te dobrze oddają drastyczną zmianę w grze:
| statystyka | 2024/25 | 2025/26 |
| punkty/mecz | 110,6 (24.) | 123,9 (3.) |
| tempo | 97,1 (27.) | 106,4 (1.) |
| posiadania w kontrze | 17,9 (27.) | 28,2 (2.) |
| posiadania pick and roll | 17,5 (16.) | 6,8 (30.) |
Jak na ten moment ta szalona koszykówka uptempo zdaje się przynosić pozytywne rezultaty. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że Heat są jednocześnie w stanie zadbać o bronioną stronę parkietu. Grają szybko w obie strony. Tylko 24,6% ofensywnych zbiórek pada łupem Heat – gorsi pod tym względem są tylko Dallas Mavericks. Podopieczni Erika Spoelstry nie atakują bowiem ofensywnej deski – natychmiast wracają do obrony. Choć sami masę posiadań kończą w kontrataku, rywalom pozwalają na tylko 14,3 rzutu po szybkich atakach. Na mniej pozwalają rywalom tylko Spurs (114), czyli najlepsza statystycznie obrona w lidze.
– To nasza tożsamość. To jest to, na czym nasza organizacja się zasadza, na defensywie. Więc nawet jeśli nasza ofensywa się zmieniła i zdobywamy w okolicach 120 punktów, wciąż musimy bronić – zapewnia Bam Adebayo.
Tak radyklane założenia ofensywne naturalnie prowokują podania. Czy zespół będzie w stanie utrzymywać wysokie tempo przez 82 mecze, czy może spuchną po drodze? Co w wyrównanych końcówkach, w których trzeba zagrać w ataku pozycyjnym i poszukać czasem prostej gry? Co z Playoffami, w których gra zawsze bardziej sprowadza się do indywidualnych umiejętności? Co w końcu z młodym Kel’El Warem, który jest jedną z nadziei zespołu na przyszłość, a w grze uptempo ewidentnie się nie odnajduje? Odpowiedzi przyjdą z biegiem sezonu. Tymczasem cieszmy się, że taki zespół jak Heat daje nam powód, by uważnie śledzić jego poczynania.










