JJ Redick powoli rozpoczyna przebudowę Los Angeles Lakers na swoją modłę. Choć na chwilę obecną ciężko mówić o jakich wzmocnieniach składu, to były podcaster sprowadził sobie do współpracy dwóch asystentów. Postawił na doświadczenie, bowiem obaj nowi członkowie sztabu Jeziorowców mają za sobą wieloletnią pracę jako główni trenerzy.
Jak poinformował niezawodny Adrian Wojnarowski z ESPN, nowe twarze w sztabie szkoleniowym Los Angeles Lakers to Nate McMillan oraz Scott Brooks. JJ Redick oraz generalny menadżer drużyny, Rob Pelinka, najwidoczniej uznali, że niedoświadczonemu przecież szkoleniowcowi przyda się pomoc. Nie da się ukryć, że nowym asystentom nie brakuje obycia w najlepszej lidze świata. Obaj w sumie na stanowisku head coachów zapisali na swoje konto 1,189 wygranych meczów.
Brooks był łączony z Lakers właściwie już od początku czerwca i, jak się okazuje, w tych plotkach było zasiane całkiem solidnej wielkości ziarno prawdy. 58-latek ma za sobą całkiem solidną karierę zawodniczą. W ciągu 10 lat gry na parkietach NBA reprezentował barwy między innymi Minnesota Timberwolves czy Houston Rockets. Z tymi drugimi sięgnął nawet po mistrzostwo ligi w roku 1994. Oficjalnie buty na kołku zawiesił w 1999 po tym, jak poważna kontuzja kolana wykluczyła go z całego sezonu, który miał rozegrać w barwach Los Angeles Clippers. Później zaliczył jeszcze epizod jako grający asystent trenera w Los Angeles Stars w półprofesjonalnej lidze American Basketball Association (ABA).
Do NBA wrócił w sezonie 2003-04 jako asystent trenera Denver Nuggets. „Na swoje” poszedł dopiero w 2008 roku, gdy zastąpił P.J.’a Carlesimo na stanowisku najpierw tymczasowego, a od 2009 już głównego szkoleniowca Oklahoma City Thunder. Jego początki były znakomite. W pierwszych pięciu sezonach na stanowisku nieprzerwanie wprowadzał drużynę do fazy play-off, co wcześniej nie było takie oczywiste. W 2010 został nawet wybrany trenerem roku. Niestety, gdy w 2015 roku okazało się, że kampania OKC skończy się tylko na sezonie regularnym, Brooksowi podziękowano za współpracę. Na osłodę pozostał mu wówczas nieoficjalny tytuł trzeciego trenera z największą ilością zwycięstw w historii Thunder/Seattle Supersonics, tylko za legendarnymi Lennym Wilkensem i George’em Karlem.
W latach 2016-21 były koszykarz pracował – z różnym skutkiem – jako pierwszy trener Washington Wizards. Po wygaśnięciu kontraktu nie zdecydował się na dalszy pobyt w stolicy USA. Zamiast tego podjął współpracę z Chaunceyem Billupsem jako jego asystent w Portland Trail Blazers, gdzie pracował do niedawna. Teraz najwidoczniej uznał, że podobna posada w Lakers jest bliższa jego ambicjom, jakiekolwiek by one nie były.
McMillan z kolei to żywa legenda Supersonics, w których jako zawodnik spędził całą karierę (1986-98). W ciągu 12 lat w ekipie z Seattle osiągał średnio 5,9 punktu, 6,1 asysty oraz 1,9 przechwytu na mecz. Wciąż posiada rekord – wspólnie z Erniem DiGregorio – największej ilości asyst zdobytych w jednym spotkaniu przez debiutanta (25). W 1994 był najlepszy w całej lidze pod względem ilości przechwytów, ponadto dwukrotnie dostał się do drugiej drużyny najlepszych obrońców NBA. „Mr. Sonic” był w składzie Ponaddżwiękowców, gdy ci w sezonie 1995-96 jako jedyni trzykrotnie potrafili pokonać Michaela Jordana i jego Chicago Bulls.
Po zakończeniu kariery pozostał w organizacji, najpierw jako asystent, a potem – w latach 2000-05 – już jako następca Paula Westphala. Choć w przypadku 59-latka początki pracy trenerskiej trudno uznać za najbardziej udane, to już w sezonie 2004-05 doprowadził Sonics to półfinałów Konferencji Zachodniej, gdzie lepsi okazali się San Antonio Spurs.
Następnie znalazł zatrudnienie w Blazers, gdzie ze względu na swój nie znoszący sprzeciwu styl pracy dorobił się wiele mówiącego przydomka „Sierżant”. W późniejszych latach pracował także w Indiana Pacers oraz Atlanta Hawks. Z ekipy ze stanu Georgia został zwolniony 21 lutego 2023 roku. Najwidoczniej władzom Jastrzębi nie spodobał się fakt, że przed przerwą na Weekend Gwiazd ich drużyna legitymowała się bilansem 29-30. Od tamtej pory McMillan pozostawał bez zatrudnienia.
O ile sprowadzenie na asystentów dwóch gości, którzy z niejednego koszykarskiego pieca chleb jedli może się wydawać dobrym pomysłem, nie da się jednak uniknąć pytania – czy się dogadają? Brooks i McMillan niejednokrotnie spotykali się na parkietach NBA jeszcze jako zawodnicy, a na początku lat 90-tych miał miejsce pewien incydent, który pozwala mieć pewne wątpliwości co do dobrych stosunków panujących między nowymi asystentami JJ’a Redicka.
Rzecz miała miejsce w 1993 roku w jednym z meczów półfinałowych Konferencji Zachodniej, w którym Rockets Brooksa mierzyli się z Supersonics McMillana. Obaj walczyli o piłkę, gdy w pewnym momencie doszło do… zwyczajnej bójki, jakie widuje się raczej na taflach NHL. Atmosfera zrobiła się gorąca, a do sprzeczki dołączyli też inni zawodnicy, między innymi olbrzymi Hakeem Olajuwon oraz Shawn Kemp, również nie ułomek.
Na szczęście sędziom szybko udało się rozdzielić prekursorów konfliktu, zanim ten zdołał eskalować i przerodzić się w coś większego. Choć sytuacja miała miejsce 31 lat temu, trudno powiedzieć jakie stosunki panują obecnie między oboma prowodyrami. Czy będą w stanie współpracować, by poprowadzić Lakers ku oczekiwanemu celowi? A może LeBron James będzie musiał wcielić się w rolę niańki nie tylko w przypadku Bronny’ego? Wszystko okaże się już w nowym sezonie.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy