Golden State Warriors doskonale zdają sobie sprawę, że od dostępności Stephena Curry’ego zależy, jak mocni będą w play-offach. Z kolei Brooklyn Nets nie mają bladego pojęcia, czego spodziewać się po ewentualnym debiucie Bena Simmonsa. Ten bowiem może wkrótce nastąpić.
Stephen Curry na pewno opuści pozostałe mecze sezonu regularnego. Lider Golden State Warriors kilka tygodni temu doznał zwichnięcia stopy w meczu z Boston Celtics, gdy w jego nogi wpadł Marcus Smart. Ostatnie badania nie przyniosły na tyle satysfakcjonujących wyników, by sztab medyczny już teraz dał Curry’emu zielone światło do powrotu. Kolejne testy zaplanowano na 11 kwietnia, a to oznacza, że Steph najwcześniej wróci na play-offy.
Sezon regularny dobiega końca 10 kwietnia. Następnie odbędzie się turniej play-in i dopiero po jego zakończeniu rozpocznie się faza posezonowa (16/17 kwietnia). Curry ma zatem jeszcze sporo czasu, by doprowadzić swoje ciało do pełnej sprawności. Wydawało się, że Warriors będą jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa, ale druga połowa sezonu nie układa się po ich myśli. Curry w 64 meczach notował na swoje konto średnio 25,5 punktu, 5,2 zbiórki i 6,3 asysty trafiając 43,7 FG% oraz 38% za trzy.
W międzyczasie Brooklyn Nets cały czas czekają na Bena Simmonsa. W sprawie skrzydłowego na przestrzeni ostatnich tygodni pojawiały się przeróżne informacje. Lekarze na bieżąco obserwujący postępy zawodnika zdecydowali, że dobrze mu zrobi specjalny zastrzyk. Przypomnijmy, że cały czas chodzi o problematyczne plecy koszykarza. Jest to kwestia na tyle delikatna, że przyspieszenie powrotu lub nakładanie na zawodnika jakiejkolwiek presji mogłoby skończyć się jeszcze gorszym urazem.
Steve Nash w ostatniej rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że Simmons nie będzie gotowy na żaden z pozostałych meczów sezonu regularnego, niemniej jego ewentualny debiut w play-offach (jeśli Nets awansują w turnieju play-in), ciągle jest możliwy. Trudno powiedzieć, jak Ben wpłynąłby na resztę zespołu. Wdrażanie go do gry w trakcie najważniejszej rywalizacji sezonu jest ryzykowne, lecz trener Nash zdaje sobie sprawę, że skrzydłowy może być wartością dodaną.