Minionej nocy Malachi Flynn zaskoczył wszystkich, zdobywając 50 punktów w starciu z Atlanta Hawks. Dopiero po raz trzeci w historii gracz wchodzący z ławki rezerwowych odnotował 50 oczek.
Detroit Pistons co prawda przegrali z Atlanta Hawks 113:121, ale fani Tłoków z pewnością ten mecz zapamiętają. Wszystko dzięki niezwykłemu wyczynowi Malachi Flynna, który nieoczekiwanie zapisał się w historii NBA.
Rezerwowy Pistons od początku spotkania był znakomicie dysponowany. Rozgrywający atakował pomalowane, rzucał z półdystansu, trafił 5 trójek i ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 50 punktów, 5 asyst i 6 zbiórek rzucając na bardzo dobrej skuteczności 72 proc. z gry. Tym samym Flynn został dopiero trzecim graczem w historii ligi, który zdobył przynajmniej 50 punktów, wchodząc z ławki rezerwowych. Wcześniej dokonali tego Nick Anderson w 1993 i Jamal Crawford w 2019 roku.
W tym sezonie to już dziesiąty 50-punktowy występ, ale ten Flynna jest z pewnością niezwykły, bo nikt się tego po rezerwowym rozgrywającym Pistons nie spodziewał. Flynn to przecież zawodnik z końca ławki rezerwowych, który jak dotąd w żadnym zespole nie odgrywał znaczącej roli. Co ciekawe w tym sezonie zdobywa tylko 5,8 punktu na mecz, więc jest graczem z najniższą średnią punktową w historii, który zdobył 50 punktów w meczu.
– To trudne, ponieważ ostatecznie chcesz wygrać. Dobrze jest jednak w pewnym sensie chłonąć tę chwilę. Jestem pewien, że za kilka dni to będzie naprawdę dobre uczucie – mówił po meczu Flynn.
Pistons od dłuższego czasu nie mają szans na awans do play-offów i grają już tylko o najlepszą pozycję w drafcie. Podopieczni Monty’ego Williamsa z bilansem 13-63 zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Wschodniej.