Brandin Podziemski to bez wątpienia jedna z rewelacji tegorocznej klasy draftu. Młody zawodnik Golden State Warriors swoją gotowością do ciężkiej pracy udowodnił, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko poświęca się temu odpowiednio dużo czasu i energii. W świątecznym meczu przeciwko Denver Nuggets był jedną z najjaśniejszych postaci rotacji GSW.
Golden State Warriors wiedzieli, że z 19. wyborem mają spore możliwości. Postanowili, że zaufają Brandinowi Podziemskiemu – wychowankowi Santa Clara, mającemu polskie korzenie. Młody koszykarz w ostatnich latach poczynił ogromny progres. Z końca ławki Illinois przeniósł się do Santa Clara, gdzie został jednym z najlepszych strzelców w lidze uniwersyteckiej. Wkrótce zaczął się pojawiać w raportach skautów najlepszej ligi świata.
NBA nadal była dla niego odległym marzeniem, ale z czasem sytuacja zaczynała wyglądać coraz lepiej, a ze stałym progresem przyszło zainteresowanie drużyn NBA. Druga runda draftu była jak najbardziej osiągalna. Jednak po bardzo dobrym draft combine nazwisko Podziemskiego zaczęło pojawiać się w “pierwszorundowych” prognozach. Ostatecznie młody gracz z 19. wyborem trafił do San Francisco, gdzie może uczyć się od jednego z najlepszych – Stephena Curry’ego.
Początek jego drogi w NBA jest absolutnie zjawiskowy. Jeszcze na początku rozgrywek był poza składem. Warriors zastanawiali się nad odesłaniem go do G-League. Rozegrał tam parę meczów i wyróżniał się na tle kolegów. Wrócił do składu przez problemy zdrowotne Klaya Thompsona i Draymonda Greena. Po kilku tygodniach grał już regularne minuty, a parę tygodni temu zastąpił w pierwszej piątce Warriors Andrew Wigginsa.
W 23 meczach bieżących rozgrywek 20-latek notował 8,7 punktu, 5,3 zbiórki, 2,9 asysty i trafiał 38,6% za trzy oraz 45,9% z gry. Wygląda na to, że Warriors ponownie udało się znaleźć w drafcie perełkę. Oby tylko nie skończyło się tak, jak z Jordanem Poolem. W świątecznym meczu GSW musieli uznać wyższość Denver Nuggets, ale Podziemski skończył zawody z dorobkiem 13 punktów (4/7 z gry, 3/4 za trzy), dziewięciu zbiórek, sześciu asyst oraz pięciu przechwytów.
Jest obok DeMarcusa Cousinsa, Johna Walla i Bena Simmonsa jedynym pierwszoroczniakiem, który zanotował takie liczby w swoim debiutanckim sezonie. Jego historia bez wątpienia stanowi ogromną inspirację dla każdego młodego chłopaka, który siedzi obecnie na końcu ławki i zdaje się przekonany, że nic dobrego go już nie spotka. Podziemski ciężko pracował na to, by znaleźć się w tym miejscu. Może nie jest materiałem na super-gwiazdę, ale na pewno ma szansę być bardzo dobrym graczem przez wiele lat.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET