Russell Westbrook i Carmelo Anthony oficjalnie zadebiutowali dziś w barwach Los Angeles Lakers. „Jeziorowcy” przegrali jednak mecz otwarcia z Golden State Warriors, a wspomniana dwójka nie zaliczy tego występu do udanych.
Russell Westbrook od początku spotkania miał poważne problemy ze skutecznością. Mimo rzutów z „czystych” pozycji do przerwy tylko jedna próba 32-latka odnalazł drogę do kosza (1/6). W drugiej połowie rozgrywający prezentował się trochę solidniej, ale to wciąż nie był poziom, jakiego można spodziewać się po MVP z 2017 roku.
Według wskaźnika +/- Westbrook był dziś najsłabszym ogniwem układanki Franka Vogela (-23). W końcowym rozrachunku rozgrywający zgromadził tylko 8 punktów, 4 asysty, 5 zbiórek i 4 straty (4/13 z gry; 0/4 za trzy). Dodatkowo na początku trzeciej odsłony 32-latek został ukarany przewinieniem technicznym.
Nieco lepiej poradził sobie Carmelo Anthony. Jego wejście do gry razem z Rajonem Rondo spotkało się z owacją na stojąco ze strony zgromadzonych w Staples Center sympatyków Lakers. Chwilę później skrzydłowy zdołał trafić zza łuku, powiększając tym samym przewagę „Jeziorowców” do 10 oczek.
Anthony także miał dziś jednak swoje problemy i ostatecznie trafił 33,3% swoich rzutów (3/9), w tym 50% za trzy (2/4). Dołożył do tego również 4 zbiórki i 2 asysty. Dodatkowo Carmelo zaliczył zabawną wpadkę, kiedy to wbrew przepisom zamarkował rzut przy wykonywaniu osobistego.
Szansę na zmazanie plamy po kiepskim debiucie w nowych barwach Westbrook i Anthony będą mieli już w najbliższy piątek. Los Angeles Lakers podejmą wówczas najlepszy zespół konferencji zachodniej minionego sezonu – Phoenix Suns. „Słońca” rozgrywki zasadnicze rozpoczynają dziś w nocy starciem z Denver Nuggets.