San Antonio Spurs wygrali poprzedniej nocy swój dziesiąty mecz w sezonie. Jeremy Sochan wyszedł z ławki rezerwowych i znacząco przyczynił się do wygranej swojej drużyny. Uwagę przykuł także sposobem, w jaki wykonał jeden z rzutów wolnych. Postanowił bowiem spróbować skorzystać z… jednej ręki.
Jakiś czas temu Jeremy Sochan wrócił do gry po uporaniu się z kontuzją mięśnia czworogłowego. Trener Gregg Popovich poprzedniej nocy skorzystał z Polaka z ławki rezerwowych. Sochan spędził na parkiecie 23 minuty i w tym czasie zrobił dla San Antonio Spurs sporo dobrego. Skończył mecz z dorobkiem 12 punktów (5/8 z gry, 1/3 za trzy, 1/4 z rzutów wolnych), siedmiu zbiórek, dwóch asyst i bloku. Sochan ma duże problemy ze skutecznością rzutów z linii wolnych, dlatego poprzedniej nocy spróbował… rzucić jedną ręką, co było dość odważnym posunięciem.
– To w porządku. Rzut jedną ręką jest lepszy, niż kiedy walczysz z lewą ręką. Widzieliśmy i słyszeliśmy to od wielu zawodników, którzy kształtują jeszcze swój rzut, że spory problem sprawiała im lewa ręka, jej właściwe ułożenie, dlatego sama prawa ręka układa się bardzo dobrze – skomentował tę sytuację w trakcie meczu Sean Elliott, ekspert telewizyjny. Później podczas jednej z przerw Elliott poświęcił rzutowi Sochana więcej czasu. W trakcie transmisji pokazano zdjęcie z porannego treningu, kiedy Gregg Popovich pokazywał Jeremiemu jak ma rzucać. Elliott przeanalizował ułożenie ręki i palców. Wyjaśnił dlaczego ma to takie znaczenie i wytłumaczył czemu lewa ręka jest tą, która „walczy” z prawą i spycha piłkę w niewłaściwą stronę. – Po co czekać do ligi letniej i przerwy po sezonie? Lepiej ćwiczyć to już teraz – stwierdził Elliott.
– Jeremy jest coraz bardziej pewny siebie na boisku, to widać z każdym meczem – przyznał po meczu Doug McDermott. W 23 meczach sezonu Sochan trafiał 45,8% z rzutów wolnych. To słaby wynik, sugerujący, że rywale w kryzysowych sytuacjach mogą go celowo odsyłać na linię rzutów wolnych licząc na to, że swoich szans nie wykorzysta. Rzut jedną ręką to technika, którą najwyraźniej Polak testuje, by sprawdzić, czy jest to sposób na usprawnienie tego elementu gry. Inni gracze zmagający się z podobnymi problemami również podejmowali takie próby, ale technika nie cieszy się szczególną popularnością. Zobaczymy, czy Sochan będzie korzystał z niej częściej.
9. wybór tegorocznego draftu blisko współpracuje z trenerem Brettem Brownem, który wrócił do sztabu Gregga Popovicha i pomaga Spurs rozwijać młodych graczy, w czym się zresztą specjalizuje. – Z trenerem Brownem i innymi szkoleniowcami pracujemy regularnie nad trajektorią rzutu. Mamy przyrząd, który nazywa się 'Noah’. Zdobywasz punkty na podstawie toru lotu […] Bywają lepsze i gorsze momenty. Czuję, jakby ktoś mnie testował, ale będę się tego trzymał, zachowam pewność siebie. Będą wzloty i upadki, ale ja w to wierzę, oni też w to wierzą – mówił Sochan.
W dotychczasowych meczach Jeremy notował średnio 7,3 punktu, 4 zbiórki i 2,2 asysty trafiając 45,5 FG% i marne 17,4% za trzy. Brak rzutu to jeden z mankamentów, o którym mówili eksperci jeszcze przed draftem. Sochan poświęca jednak temu sporo czasu i wierzymy, że prędzej czy później zobaczymy owoce jego pracy. Po kontuzji mięśnia czworogłowego nie widać już śladu. Regularne występy powinny mu ułatwić ustabilizowanie formy. Początek jest dla niego słodko-gorzki, niemniej w San Antonio skupiają się na tym, by wydobyć z potencjału Sochana absolutne maksimum.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET