Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami i jak już coś złego się dzieje, to są spore szanse, że kolejne nieciekawe zdarzenie czai się tuż za rogiem. Coś o tym wie Alijah Arenas. Syn legendarnego Gilberta Arenasa i kandydat do NBA w przyszłorocznym drafcie w samym tylko 2025 roku przeszedł już aż nadto jak na jedną osobę. A może, pół żartem pół serio, to już nie pech tylko statystyka?
Zaledwie 18-letni obrońca to wschodząca gwiazda koszykówki. Reprezentując barwy mającej siedzibę w Los Angeles szkoły średniej Chatsworth, w drugiej klasie notował średnio 33 punkty i 8,6 zbiórki na mecz. Jako jeden z czołowych zawodników swojego rocznika, żeby mieć szansę na wejście do NBA już w 2026 roku, zdecydował się przejść na uczelnię rok wcześniej. Chociaż miał oferty z Arizony, Kansas, Kentucky i Louisville, czyli uznanych programów koszykarskich, zobowiązał się do gry w barwach USC.
Problem w tym, że uczelniania część jego kariery znacząco się opóźni. Według informacji, które opublikował w środowe popołudnie dziennikarz Chris Haynes, Alijah Arenas zerwał łąkotkę, przez co będzie pauzował przez co najmniej sześć do ośmiu miesięcy. Nie można również wykluczyć opcji, według której w ogóle nie pojawi się na parkietach NCAA w sezonie 2025-26.
Na chwilę obecną nie jest jasne w jakich okolicznościach doszło do urazu, natomiast jest to kolejna brutalna wiadomość dla syna trzykrotnego All-Stara, Gilberta Arenasa. Nie dalej jak trzy miesiące temu nastolatek doznał poważnego wypadku samochodowego, po których musiał zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, o czym pisał w tym miejscu Krzysiek.
Incydent, po którym Tesla, którą poruszał się młody koszykarz została wręcz „zmiażdżona” i stanęła w płomieniach wyglądał koszmarnie, ale ostatecznie zakończył się w miarę szczęśliwie. Alijah nie doznał żadnych poważniejszych obrażeń i nic nie wskazywało na to, że nie będzie mógł rozpocząć pierwszego sezonu na uczelni zgodnie z planem. Sam zainteresowany był zresztą dobrej myśli.
– Czuję się dobrze. Naprawdę wracam do formy, zwłaszcza jak porównam, gdzie byłem jeszcze niedawno, a gdzie jestem teraz. Czuję, że bardzo się poprawiłem. A patrząc na moich kolegów z drużyny, dostałem ogromnej motywacji żeby iść dalej i dotrzymać im kroku. Wyjście ze szpitala było moim głównym celem. Już wtedy myślałem o drużynie – mówił podczas spotkania z mediami w ubiegłym miesiącu.
Oczekiwano, że Alijah będzie odgrywał kluczową rolę w drużynie Trojans w nadchodzącym sezonie. Wszak był najwyżej notowanym zawodnikiem, który zdecydował się dołączyć do USC od czasu Isaiaha Colliera (obecnie Utah Jazz) w 2023 roku. Niestety, plany na rozwój młodego obrońcy trzeba będzie odłożyć w czasie.
– Alijah to niesamowicie pracowity zawodnik, świetny kolega z drużyny, rywal i człowiek. To zrozumiałe, że jest rozczarowany tym, że prawdopodobnie w najbliższym sezonie nie pojawi się na parkiecie, ale jego zdrowie jest dla nas najważniejsze. Nie mamy wątpliwości, że wróci jeszcze silniejszy i z niecierpliwością czekamy, by wspierać go w tym procesie – powiedział w oświadczeniu trener USC, Eric Musselman.
Według najnowszych przewidywań Arenas mógł się spodziewać, że zostanie wybrany w okolicach połowy pierwszej rundy draftu 2026. O ile zdołałby zaliczyć udany sezon, być może jego akcje poszybowałyby w górę i znalazłby się w czołówce naboru obok takich graczy, jak AJ Dybantsa, Darryn Peterson, Cameron Boozer (jeden z synów Carlosa Boozera), Koa Peat czy Dash Daniels (brat Dysona z Atlanta Hawks). Na chwilę obecną wygląda jednak na to, że marzenia o grze najpierw w NCAA, a później w NBA trzeba będzie odłożyć o co najmniej rok.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!