Wprawdzie sezon 2024-25 właściwie dopiero się rozpoczął, jednak wielu ekspertów już teraz wysnuwa swoje przewidywania na temat potencjalnych kandydatów do nagród indywidualnych na zakończenie rozgrywek. O ile niektórzy z wymienianych w tych kwestiach koszykarzy rzeczywiście mają realne szanse, w przypadku innych można mieć pewnego rodzaju mniejsze lub większe wątpliwości. To jednak NBA – przy odrobinie szczęścia i utrzymaniu formy przez cały sezon wszystko się może zdarzyć.
Weźmy pod lupę na przykład takiego Ivicę Zubaca. Jeszcze niedawno wydawać by się mogło, że środkowy Los Angeles Clippers to zawodnik solidny, ale raczej nic ponad to. Tymczasem szansa, jaką otrzymał w tym sezonie, póki co przynosi znakomite efekty. Będący do tej pory raczej postacią drugoplanową Chorwat wyrasta na największą gwiazdę swojej drużyny. Jego najlepsze w sezonie statystyki (w czterech meczach średnio 18,5 punktu i 13,5 zbiórki) już pomogły podopiecznym Tyronna Lue odnieść dwa ważne, wyjazdowe zwycięstwa. W dużej mierze dzięki wyśmienitej postawie swojego wysokiego Clips okupują obecnie siódme miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, wyprzedzając choćby Minnesota Timberwolves czy Denver Nuggets.
Postawa popularnego Big Zu jest o tyle imponująca, że zaczynają dostrzegać ją również niektórzy eksperci. Na przykład Dan Favale z Bleacher Report na tyle docenia wyczyny 27-letniego środkowego, że… już teraz uważa go za mocnego kandydata do nagrody indywidualnej dla zawodnika, który poczynił największy postęp.
– Biorąc pod uwagę trzy mecze (z Phoenix Suns, Denver Nuggets i Golden State Warriors – przyp. aut.), osiąga najlepsze statystyki w karierze – średnio 22,7 punktu, 14 zbiórek oraz 4,3 asysty. Nieco spadła za to jego efektywność, ale to się zdarza, gdy gdy podwajasz liczbę oddawanych rzutów z gry i działaś w dość sztywnym systemie gry pozycyjnej – napisał dziennikarz.
Chyba jeszcze za wcześnie, by przyznawać mu rację, ale jest w tym też jakaś logika. Pod nieobecność Kawhia Leonarda, gdy w Clippers brakowało strzelców, Zubac pokazał co potrafi, dając z siebie wszystko po obu stronach parkietu. Okazał się idealnym partnerem do pick-and-rolli dla gwiazdora drużyny, Jamesa Hardena. Swoją masywną sylwetką potrafi doskonale wypełnić pole trzech sekund, nie ma również problemów z wykańczaniem akcji pod koszem przeciwników. No i najważniejsze – zdecydowanie poprawił swoją umiejętność podawania piłki, co zawsze było jego piętą achillesową.
– Jego podania to małe odkrycie sezonu. Nie rzuca kolegom przesadnie skomplikowanych piłek, ale jego celne i przemyślane dogrania ze środka boiska nierzadko okazują się nieocenione – dodał Favale. W podobnym tonie o swoim podopiecznym wypowiedział się również trener Lue.
– Jest naprawdę świetny. Po prostu daliśmy mu do zrozumienia, że chcemy go częściej wykorzystywać w ataku, również przy rozegraniu piłki, i on to wykorzystuje. On i James (Harden – przyp. aut.) mają dobrą relację na boisku. Myślę, że James był w stanie pozytywnie wpływać na wielu wysokich graczy podczas swojej kariery, więc ważne jest, by ci dwaj nadawali na tej samej fali. Czasem nawet on (Zubac) musi trochę odpocząć, ale zdecydowanie potrzebujemy go na parkiecie – stwierdził po poniedziałkowej sesji treningowej.
Biorąc to wszystko pod uwagę, Ivica może okazać się czarnym koniem w wyścigu po nagrodę dla Most Improved Player. Udowodnił już w tym sezonie, że potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i stać się kimś więcej niż tylko strażnikiem obręczy i zbieraczem piłek. Jego problem polega na tym, że do końca rozgrywek jeszcze daleko, a czasem jeden opuszczony mecz wystarczy, by nie móc być nawet branym pod uwagę w indywidualnych plebiscytach. Coś o tym wie na przykład Donte DeVincenzo, o czym pisaliśmy kilka miesięcy temu w tym miejscu.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.