Ta drużyna już na starcie sezonu może pochwalić się bardzo dobrymi wynikami. Minnesota Timberwolves stoją zarówno za jedyną porażką na koncie obecnych mistrzów, czyli Denver Nuggets, jak i Boston Celtics. Do tego podopieczni trenera Chrisa Fincha mogą na razie pochwalić się najlepszą obroną w lidze (w ubiegłym sezonie w tej kategorii uplasowali się na 10. miejscu), a jakby tego było mało, to Anthony Edwards wyrasta na pierwszoplanową postać NBA.
Początek mógł być nieco rozczarowujący, ale koszykarze Minnesota Timberwolves wygrali trzy ostatnie mecze z rzędu i z bilansem 4-2 mogą z dużym optymizmem patrzeć w przyszłość. W poniedziałek Wilki zaserwowały pierwszą porażkę w sezonie zawodnikom Boston Celtics, wygrywając 114:109 po dogrywce, a znakomite zawody rozegrał Anthony Edwards.
Numer jeden draftu z 2020 roku zdobył 38 punktów i potwierdził, że być może już w tym sezonie na stałe wejdzie do grona największych gwiazd całej NBA.
Edwards po raz kolejny udowodnił bowiem, że ma tzw. instynkt zabójcy i w świetnym stylu poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Tylko w dogrywce zdobył osiem punktów, a Celtics nie mieli dla niego żadnej odpowiedzi. Co więcej, Edwards wykonał też kawał dobrej roboty w obronie. Na szczególne uznanie zasługuje ta akcja z dogrywki, kiedy to fantastycznie wybronił pojedynek jeden na jeden z Jaysonem Tatumem, doprowadzając do rzutu sędziowskiego (który zresztą wygrał).
— On powstrzymał mnie pod koniec spotkania. Gadał o tym na początku dogrywki. Ale ja mu powiedziałem, że jeszcze się zmierzymy. Na szczęście próbował zdobyć punkty w akcji izolacyjnej z moim udziałem. Ja mimo pięciu fauli wciąż mogłem zagrać twardo. Musiałem pokazać mu, że to potrafię — stwierdził po meczu Edwards.
Taka postawa u najlepszego zawodnika zespołu z pewnością jest jednym z powodów, dla których Wolves po dwóch tygodniach rozgrywek mogą pochwalić się defensywą numer jeden w całej lidze. To zresztą nie tylko postępy Edwardsa, ale też m.in. obecność Rudy’ego Goberta, który pozostaje jednym z najlepszych obrońców obręczy w lidze czy znakomita postawa Jadena McDanielsa, z którym Wilki przedłużyli kontrakt o 5 lat za 136 milionów dolarów głównie dla jego świetnej defensywy.
Ekipa z Minneapolis ma więc na koncie trzy wygrane z rzędu, w tym zwycięstwa z Celtics oraz z Denver Nuggets! W poniedziałek udało im się zatrzymać najlepszą w lidze ofensywę Celtów na ledwie 39-procentowej skuteczności rzutów z gry. Czy to może się utrzymać? Próbka na razie jest mała, ale Wolves z pewnością idą w odpowiednim kierunku. To samo można powiedzieć o Edwardsie, który w swoim czwartym sezonie wyrasta na prawdziwą gwiazdę i robi kolejne duże postępy.
22-latek nie tylko lepiej broni, ale też coraz lepiej odnajduje się w roli kreatora gry, a do tego znacząco poprawił skuteczność rzutów, także z dystansu. Pozostaje też jednym z najbardziej atletycznych zawodników w lidze i teraz jakby sam już wie, że Wolves to jego zespół. Dość powiedzieć, że do tej pory w tekście nie padło nazwisko Karla-Anthony’ego Townsa, który notuje solidny start rozgrywek, ale jest w cieniu Edwardsa, bo to Ant jest dziś receptą na sukces dla Wilków.