Rok temu nastroje fanów Miami Heat były zupełnie inne. Ich drużyna przegrała mecz numer siedem przeciwko Boston Celtics na własnym parkiecie. Wtedy na pomeczowej konferencji Jimmy Butler zapowiedział jednak, że Heat za rok będą dokładnie w tym samym miejscu i wtedy już niczego im nie zabraknie.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale Butler rok temu dokładnie przewidział, co się wydarzy. Celtics i Heat znów spotkali się w finałach konferencji. Znów doszło do siódmego meczu. I tak jak stwierdził lider Miami, tym razem Heat nie pozwolili sobie na wypuszczenie tej szansy. Dzięki temu podopieczni Erika Spoelstra zagrają w wielkim finale NBA – tak samo jak w 2020 roku w bańce w Orlando.
Butler miewał przeciwko Celtics lepsze i gorsze momenty, ale za całokształt został wybrany najlepszym graczem finałów konferencji i otrzymał nagrodę MVP im. Larry’ego Birda. Co ciekawe, taki wybór nie był jednak wcale jednogłośny. Panel złożony z dziewięciu dziennikarzy miał wątpliwości. Butler otrzymał pięć głosów, a cztery głosy powędrowały do znakomitego w tej serii Caleba Martina.
Martin w poniedziałek zapisał bowiem na konto 26 punktów, a w całej serii notował średnio 19.3 punktów przy niemal 50-procentowej skuteczności trójek. Butler z kolei na przestrzeni siedmiu meczów przeciwko Celtics notował średnio 24.7 oczek, 7.6 zbiórek oraz 6.1 asyst w każdym spotkaniu. W poniedziałkowym meczu numer siedem zdobył 28 punktów, siedem zbiórek i sześć asyst.