Tuż przed startem nowej kampanii Boston Celtics wykonali niespodziewany ruch, czym z pewnością zaskoczyli nie tylko swoich fanów. Na treningach kończących okres przedsezonowy ekipę z Massachusetts odwiedził nieoczekiwany gość – trener, który niedawno został zwolniony z drużyny jednego z największych rywali. Wprawdzie zapewne chodziło tylko o wprowadzenie niewielkiego efektu zaskoczenia do przygotowań na ich końcowym etapie, ale niektórzy już zaczynają doszukiwać się teorii spiskowych.



Skąd jednak aż tak daleko idące wnioski? Tom Thibodeau, bo o nim mowa, niezbyt często wypowiadał się publicznie po tym, jak latem pożegnał się z posadą trenera New York Knicks (zasadnie czy nie – nad tym już się zastanawialiśmy). 67-latek, który niedawno poprowadził rywali Boston Celtics do ich pierwszego od ćwierćwiecza występu w finałach Wschodu, niedawno pojawił się na treningu prowadzonym przez sztab Joe Mazzulli, dzieląc się z byłym przeciwnikiem – którego podopiecznych jego gracze zaledwie kilka miesięcy temu wyeliminowali – charakterystyczną dla siebie wiedzą defensywną.

Najciekawsze jest jednak to, że jeśli wierzyć Ianowi Begleyowi z SNY, Knicks wciąż płacą swojemu byłemu szkoleniowcowi – i to co najmniej 30 milionów dolarów. Nie powstrzymało to Thibsa przed tym, żeby naprawdę zakasać rękawy i wziąć się do pracy, a jego wizyty na treningu Celtics nie da się nazwać krótką.

– Myślę, że to było świetne, że Thibs do nas dołączył. Oczywiście, to oni wyeliminowali nas w zeszłym roku, więc możliwość zapoznania się z jego spostrzeżeniami dotyczącymi tamtej serii oraz analizy naszego personelu – czy nawet całego zespołu – pozwala nam się rozwijać i wyciągać z tego wnioski. [Thibs] oglądał z nami nagrania, rozmawiał z Joe. Z perspektywy zespołu i z perspektywy strategicznej – omawiał, co chciał zrobić ze mną i Jaysonem [Tatumem], co planował, gdy piłka była w moich rękach. To pozwala ci się rozwijać, jeśli tylko masz w sobie dość pokory, by słuchać – skomentował zaistniałą sytuację lider Bostonu, Jaylen Brown.

Oczywiście, że on od dawna jest jednym z najlepszych trenerów w lidze. Poza tym już tu [w Bostonie] pracował. Wygrał tu mistrzostwo. Sama jego obecność sprawia, że ja staję się lepszy, a nasza organizacja się rozwija, więc mam do niego olbrzymi szacunek – dodał trener Mazzulla.

Wprawdzie po tym, jak w kuriozalnych okolicznościach został zwolniony, Thibodeau zabrał głos, twierdząc, że nie ma żalu do organizacji z Nowego Jorku, sympatycy tejże ewidentnie są zdania, że tu musi chodzić o zemstę na ich ukochanym klubie. Nawet jeśli na siłę można by się w tym doszukiwać jakiejś logiki, to jednak związek 67-letniego szkoleniowca z Celtics nie opiera się tylko na niedawnej rywalizacji z prowadzonymi przez niego Knicks. Warto przypomnieć, że Thibs był częścią sztabu szkoleniowego Doca Riversa w latach 2008-09, kiedy koszykarze z Beantown sięgnęli po poprzednie mistrzostwo. Można więc powiedzieć, że ma bliskie relacje z tą organizacją.

Wskazówki od doświadczonego szkoleniowca, który znany jest ze stosowania niekonwencjonalnych taktyk oraz poszukiwania nowych sposobów rozwiązywania koszykarskich problemów mogą – rzecz jasna – mieć na celu jedynie wywołanie medialnej burzy i zirytowanie fanów Knicks, by ponownie znaleźć się w centrum uwagi. Niewykluczone jednak, że 67-latek rozgląda się za nowymi możliwościami, a jako że to właśnie jego podopieczni pokonali Celtics w minionej fazie play-off, jest odpowiednią osobą na właściwym miejscu, by podrzucić byłym rywalom kilka cennych spostrzeżeń.

Tym bardziej, że nadchodzący sezon w Bostonie może być ciężki. Poważna kontuzja Jaysona Tatuma – nawet jeśli rzeczywiście wróci wcześniej – i przymusowe pozbycie się Jrue Holidaya i Kristapsa Porzingisa nie brzmią jak najbardziej pozytywny z możliwych scenariuszy. W tym kontekście takie niespodziewane partnerstwo może być sygnałem gotowości Celtics do adaptacji i wprowadzenia innowacji w podejściu do gry. Decyzja, by przyjąć w swoje szeregi – nawet jeśli tylko chwilowo – byłego szkoleniowca niedawnych rywali, stanowi dowód ambicji i chęci zachowania konkurencyjności w nieustannie zmieniającym się krajobrazie ligi.

Co zaś z samym Thibodeau? Posadę w Nowym Jorku stracił z kilku powodów. Zdaniem niektórych przeszkodą nie do przeskoczenia w kontekście pozostania na stanowisku okazał się nazbyt wymagający styl prowadzenia zespołu. Jego skłonność do nadmiernego polegania na graczach wyjściowej piątki i doprowadzania swoich graczy niemal na skraj wytrzymałości sprawiała, że nie zawsze był najbardziej lubianym wśród szkoleniowców. Nie zmienia to faktu, że tak doświadczony fachowiec wciąż jest pożądany na rynku i – prędzej czy później – znajdzie nowego pracodawcę. Niespełna miesiąc temu był widziany również na treningu Phoenix Suns.

Nawet gdy teraz Thibs pomaga Celtics szlifować ich formę, jego wpływ wciąż jest wyraźnie widoczny w drodze, jaką przeszli Knicks — od zespołu co najwyżej przeciętnego do kandydata liczącego się w walce o mistrzostwo. Czy jego wiedza i doświadczenie kiedyś obrócą się przeciwko byłemu pracodawcy, dopiero się okaże — ale jedno jest pewne: jego wpływ na obie organizacje jest dziś głęboki i trwały.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments