Sytuacja epidemiczna w NBA pogarsza się coraz bardziej. Z każdym dniem rośnie liczba zakażonych zawodników oraz graczy objętych obostrzeniami wynikającymi z protokołu Covid-19. Skutki takiego stanu rzeczy odczuwają w zasadzie wszyscy. Kolejni zawodnicy zaliczają przymusowe izolacje, a kluby mimo problemów kadrowych próbują rozgrywać zaplanowane mecze.
Niebezpiecznym efektem malejącej ilości dostępnych zawodników mogą okazać się coraz częstsze kontuzje. Kilka ofiar napiętego grafiku niestety już mamy. Nim sezon na dobre się rozpoczął, z powodu poważnych kontuzji z parkietem na dłuższy czas pożegnali się tacy zawodnicy jak np. Spencer Dinwiddie, Markelle Fultz, Chris Clemons czy Thomas Bryant. Z mniejszymi lub większymi problemami zmagają się również Russell Westbrook, Karl-Anthony Towns, Ja Morant, T.J. Warren, Kevin Love, Dante Exum, Kris Dunn, Bogdan Bogdanovic oraz Danilo Gallinari. Urazy dopadły także wchodzących do ligi debiutantów Chuma’e Okeke, Obi Toppina i Killiana Hayesa.
Mimo szalejącej pandemii liga próbuje kontynuować zmagania. Ograniczona liczba aktywnych zawodników sprawia, że dostępni gracze na boisku przebywają znacznie dłużej niż w analogicznym okresie sprzed pandemii. Duże obciążenia i znaczną intensywność na tym etapie sezonu mogą przysporzyć wiele problemów w kluczowej fazie rywalizacji.
Bezapelacyjnym rekordzistą ostatnich dni jest Danny Green. 33-latek w zakończonym dogrywką meczu z Miami Heat przebywał na boisku aż 50 minut. Tylko 4 minuty miej od niego, zagrał w tym meczu inny weteran Sixers Mike Scott. Po drugiej stronie parkietu wcale nie było gorzej. Duncan Robinson zagrał 46 minut, a Kelly Olynyk 45.
Obie wyżej wymienione drużyny problemem Covid-19 obok Boston Celtics zostały dotknięte chyba najbardziej. Krótkie ławki są tego logiczną konsekwencją. Problem Covid-19 nie omija również innych ekip i ma to przełożenie na minuty. W ostatnim czasie długo na parkiecie przebywali gracze Bulls, Cavs, Pacers, Mavericks, Blazers i Spurs. Sporo w tym gronie było graczy dobiegających trzydziestki.
Jak widać zawodnicy i kluby wiele ryzykują. Początek rywalizacji był zazwyczaj okresem spokojnego wejścia w sezon. Liderzy grali mniej, a sporą dawkę minut otrzymywali zmiennicy. Dziś w cieniu pandemii kluby wykorzystują taki kapitał ludzki, jaki w danej chwili mają do dyspozycji. Możemy zatem przypuszczać, że problemy z urazami będą niestety chlebem powszednim tegorocznej rywalizacji.
Tabela poniżej pokazuje, kto w ostatnim meczu swojej drużyny spędził na boisku najwięcej minut.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Redick zdradził, co czuje po porażkach Lakers. Na pewno żartował?
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo