W miarę jak NBA szykuje się do kolejnego sezonu, kolejne drużyny zbierają ostatnie szlify w meczach towarzyskich, które pomagają też w ustalaniu ostatecznych składów. Gdzieś w oddaleniu od tego wszystkiego jest legenda ligi, Allen Iverson, którego obecnie zajmuje swego rodzaju pozaboiskowa działalność. We wtorek były obrońca przede wszystkim Philadelphia 76ers trafił na pierwsze strony gazet dzięki iście osobistemu wyznaniu.
50-letni obecnie już emerytowany koszykarz ostatni raz na parkietach najlepszej ligi świata widziany był ponad dekadę temu, jednak legendarny obrońca wciąż nie skończył opowiadać swojej historii. Jedenastokrotny uczestnik Meczów Gwiazd właśnie przygotowuje się do premiery swojego dokumentu zatytułowanego „Allen Iv3rson”, który jeszcze w tym miesiącu zadebiutuje na platformie Amazon Prime. W dodatku w międzyczasie premierę miała jego autobiografia zatytułowana „Misunderstood” („Niezrozumiany)”, w której były koszykarz bez ogródek mówi o swojej drodze, dziedzictwie i planach na przyszłość.
Podczas niedawnego wywiadu udzielonego w programie „CBS Mornings”, Allen Iverson opowiedział o filmie oraz wspomniał wzloty i upadki, które ukształtowały jego prowadzącą aż do Galerii Sław karierę. Popularny „The Answer” to jeden z najlepszych zawodników NBA nie tylko swoich czasów. Dość powiedzieć, że jego dziedzictwo jest już solidnie ugruntowane – w 2001 roku został MVP sezonu regularnego, był najlepszym strzelcem (cztery razy) i przechwytującym (trzy razy) ligi, a do tego wielokrotnie wybierano go do którejś z drużyn All-NBA. Jego kulturowy wpływ zmienił sposób, w jaki dzisiaj gra się i postrzega koszykówkę.
Gdy jednak został zapytany o to, co uważa za swoje największe osiągnięcie, Iverson nie wymienił żadnej z nagród zdobytej podczas swojej zawodowej kariery. Zamiast tego zdecydował się na dość zaskakujące wyznanie. Ujawnił, że od sześciu miesięcy nie pije alkoholu i dzięki temu czuje się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
– Jedną z najlepszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjąłem, było odstawienie alkoholu… Minęło już sześć miesięcy… Czuję się o wiele lepiej niż wtedy, gdy to robiłem. Kiedy jesteś pijany, nie jesteś sobą. Im częściej widzę to u innych ludzi, tym bardziej jestem zadowolony ze swojej decyzji. A widząc, jak bardzo ludzie wokół mnie to doceniają, czuję jeszcze większą radość – powiedział zawodnik wybrany przez Philadelphia 76ers z „jedynką” draftu w 1996 roku.
Trzeba jednak przyznać, że jego droga do sławy nie była usłana różami. Allen dorastał w biedzie, od najmłodszych lat niosąc ciężar pomagania rodzinie. W 1993 roku został skazany za udział w „zorganizowanej grupie przestępczej”, co doprowadziło do trzymiesięcznego pobytu w więzieniu, zanim wszystko rozeszło się po kościach. Rękę do utalentowanego gracza wyciągnął trener John Thompson, dając mu szansę gry na Uniwersytecie Georgia. Iverson swoją szansę wykorzystał, ale nie ukrywa, że jego zdaniem młodzi zawodnicy mają teraz lepiej, mogąc zarabiać sześciocyfrowe kwoty jeszcze podczas nauki w szkole.
– Byłem taki jak oni. Byłem tym facetem, który otwierał lodówkę i widział w niej sodę oczyszczoną, trochę wody i stada karaluchów. Byłem tym gościem – stwierdził, ale gdy sam siebie zapytał o to, czy nie uważa, że teraz już na początku kariery w grę wchodzą zbyt duże pieniądze, od razu odpowiedział: – Nie, nie dostają wystarczająco.
Iverson występował w NBA w latach 1996-2010, reprezentując barwy 76ers (dwukrotnie), Denver Nuggets, Detroit Pistons i Memphis Grizzlies. Powszechnie był uważany za jednego z najbardziej dynamicznych i widowiskowych zawodników w historii ligi. Znany z niesamowitej szybkości, zwinności i umiejętności zdobywania punktów w niemal każdej sytuacji, mimo niezbyt okazałego wzrostu (183 centymetry) potrafił zdominować ligę, o czym świadczą wymienione wyżej wyróżnienia. Na parkiecie był wyjątkowo nieprzewidywalny, a jego charakterystyczny sposób prowadzenia zespołu z pozycji rozgrywającego nie miał sobie równych. Ogółem w 914 występach notował średnio 26,7 punktu, 3,7 zbiórki, 6,2 asysty i 2,2 przechwytu na mecz.
Niestety, na jego ikonicznym wręcz wizerunku nie zabrakło sporego kalibru rys. Już w trakcie kariery zmagał się z problemami z alkoholem, które odbiły się zarówno na jego życiu osobistym, jak i zawodowym. W ostatnich latach jego gry w NBA coraz częściej pojawiały się doniesienia o trudnościach z utrzymaniem dyscypliny i kondycji. Według ówczesnych doniesień ze strony „Sports Illustrated” oraz „The Washington Post”, koszykarz miał problemy finansowe i rodzinne, którym towarzyszyło nazbyt częste zaglądanie do kieliszka. W jednym z wywiadów jego byli współpracownicy wprost sugerowali, że „alkohol i złe towarzystwo” stały się dla niego największymi przeszkodami również już po zawieszeniu butów na kołku.
Właściwie dopiero w ostatnim czasie były znakomity obrońca publicznie przyznał, że rzeczywiście miał poważny problem z alkoholem. Iverson ewidentnie miał kłopot z odnalezieniem się po zakończeniu kariery, do którego doszło 30 października 2013 roku (w styczniu otrzymał ofertę gry od Texas Legends z D League, ale odmówił), więc w trudniejszych momentach sięgał po napoje wyskokowe.
Dziś 50-letni już były koszykarz nie boi się otwarcie mówić o swojej przemianie. Podkreśla, że decyzja o trzeźwości, utrzymywanej już od sześciu miesięcy, jest jednym z jego największych życiowych osiągnięć, wartym więcej niż wszystko to, co osiągnął na parkietach NBA. Wszystko było możliwe także dzięki wsparciu bliskich, którzy doceniają ewidentną zmianę. Czy gdyby nie alkohol, jego kariera mogłaby być jeszcze bardziej naszpikowana sukcesami? Być może, ale tego już się nie dowiemy.
Z czysto ludzkiego punktu widzenia inspirujące jest jednak to, że Iverson potrafił dokonać w samym sobie pozytywnych zmian poza boiskiem, wygrywając być może najważniejszy mecz w karierze. Zawodnik, który z niejednego koszykarskiego pieca chleb jadł, teraz wciąż ma wiele do zaoferowania zawodnikom, fanom i w ogóle światu. Niewielu wyszło zwycięsko w starciu z wyzwaniami, które on pokonał. Dzięki książce, dokumentowi i zapewne innym projektom, które mogą się pojawić w przyszłości, kibice mogą dowiedzieć się jeszcze więcej o swoim ulubionym zawodniku sprzed lat i jego walce. Z pewnością jest na co czekać.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!