Dla Boston Celtics, osłabionych kontuzją Jaysona Tatuma i odejściem kilku kluczowych zawodników, obecny sezon miał być fazą przejściową, niewielką przeszkodą na drodze do osiągania w przyszłości kolejnych sukcesów. Tymczasem chyba nikt nie spodziewał się, że na nieco ponad dwa miesiące od rozpoczęcia kampanii, podopieczni Joe Mazzulli będą okupować trzecią lokatę na Wschodzie z bilansem 19-12. Rzecz jasna, spora w tym zasługa będącego w wybitnej formie Jaylena Browna, ale nie on jeden zasłużył na wyróżnienie.



Nie da się ukryć, że największą rolę w wynikach osiąganych przez Boston Celtics, przy absencji Jaysona Tatuma, odgrywa właśnie Jaylen Brown. W 29 dotychczas rozegranych meczach 29-latek notował średnio 29,7 punktu, 6,3 zbiórki, 4,8 asysty i 1,1 przechwytu, osiągając przy tym dobrą skuteczność (50,6% z gry, w tym 37% z dystansu). Bez niego o trzecim miejscu w konferencji fani ekipy z Massachusetts mogliby co najwyżej pomarzyć.

Faktem jest też jednak, że JB wciąż pozostaje nieco niedoceniany, o czym świadczą na przykład wstępne wyniki głosowania do Meczu Gwiazd. W nich rozgrywający zdecydowanie najlepszy sezon w karierze lider C’s zajął dopiero szóste miejsce w Konferencji Wschodniej, za plecami Giannisa Antetokounmpo, Tyrese’a Maxeya, Jalena Brunsona, Cade’a Cunninghama i Donovana Mitchella. Może i nie jest to zły wynik, ale biorąc pod uwagę, że czterokrotny All-Star w niedzielę dorównał samemu Larry’emu Birdowi, zaliczając swój dziewiąty mecz z rzędu z dorobkiem co najmniej 30 punktów – konkretnie zdobył ich 37 – niedosyt jest.

Brown nie jest jednak mitycznym Atlasem, który trzyma całą drużynę na swoich barkach niczym wspomniany tytan ziemski glob. Oprócz niego z pozytywnej strony prezentują się choćby Payton Pritchard czy Derrick White, a swoje momenty w trwającym sezonie mieli też na przykład Jordan Walsh czy debiutant, Hugo Gonzalez. Jest jednak jeszcze jeden koszykarz, o którym nie mówi się aż tak wiele, a może powinno.

Wychodząc nieco z drugiego szeregu, ważnym elementem składu stał się środkowy, Neemias Queta. Już przed sezonem krążyły pogłoski, że po odejściu Kristapsa Porzingisa, Ala Horforda i Luke’a Korneta to właśnie Portugalczyk wreszcie doczeka się swojej szansy i zostanie graczem pierwszej piątki. Tak też się stało i, chociaż były zawodnik Sacramento Kings zmagał się z kontuzją kostki, zdecydowanie się otrząsnął i w pełni wykorzystuje swoją szansę, a zdaniem Zacha Krama ma spore szanse na nagrodę Most Improved Player, na równi z Jalenem Johnsonem z Atlanta Hawks i Denim Avdiją z Portland Trail Blazers.

– Spośród co najmniej kilkunastu sensownych kandydatów do czołowych miejsc na tej wstępnej liście, to Queta otrzymuje mój głos ze względu na swoje znaczenie dla Celtics, którzy grają zdecydowanie powyżej wszelkich oczekiwań. W swoim pierwszym w karierze okresie, gdy jest regularnie graczem wyjściowego składu, jako zastępca nieobecnych Ala Horforda, Kristapsa Porzingisa i Luke’a Korneta, sprawia, że z nim na parkiecie Celtics zdobywają średnio 6,6 punktu więcej na 100 posiadań, w porównaniu do zaledwie 2,6, gdy go nie ma na placu gry napisał dziennikarz ESPN.

Wprawdzie trudno już teraz wyrokować, czy Neemias rzeczywiście ma szansę na tego typu wyróżnienia, to gołym okiem widać, że gra najlepszą koszykówkę w karierze. Po raz pierwszy od momentu dołączenia do NBA notuje średnio dwucyfrową liczbę punktów na mecz (10), jest liderem drużyny pod względem średniej zbiórek (7,9) i dokłada do tego 1,1 bloku. Nie mówiąc już o tym, że również pod względem skuteczności z gry (65.4%) jest obecnie najlepszy w drużynie.

O ile początkowo eksperyment z 26-latkiem w roli podstawowej „piątki” Celtics mógł być spowodowany głównie potrzebą chwili i brakiem lepszych alternatyw, to sam zainteresowany nie daje zbyt wielu powodów, by z niego rezygnować. Ten sezon zdaje się udowadniać, że reprezentant Portugalii potrzebował tylko szansy w odpowiednim otoczeniu, na którą nie miał szans w Sacramento. Nie jest to zawodnik idealny – na przykład praktycznie w ogóle nie rzuca z dystansu, o mocno przeciętnej skuteczności z linii osobistych nie wspominając – ale też i nie musi robić wszystkiego. Wystarczy, żeby dalej grał swoje, a z pewnością utrzyma się na poziomie najlepszej koszykarskiej ligi świata. Nawet, jeśli w Bostonie postanowią wymienić go na lepszy model o bardziej uznanym nazwisku.


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments