Odkąd LaMelo Ball został wybrany w drafcie przez Charlotte Hornets, media społecznościowe zalewały filmiki przedstawiające młodego człowieka pławiącego się w luksusie. Niektórzy zaczęli przypuszczać, że młody Ball wydaje pieniądze, których jeszcze nie zarobił.
Dostał nowego Bentleya i zrobił sobie diamentowe zęby – LaMelo Ball jest gwiazdą internetu, ale mało ma to wspólnego z koszykówką. Nikt rzecz jasna nie może zabronić mu wydawania pieniędzy, które otrzymuje m.in. z kontraktów reklamowych. Jednak według wielu uwaga młodego gracza niekoniecznie jest skierowana w odpowiednim kierunku. Pojawiły się sugestie, że młody Ball zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak.
Wybór z trójką w drafcie oznacza, że LaMelo za kolejne dwa sezony zarobi 16 milionów dolarów. Do tego dojdą zapewne umowy sponsorskie, dzięki którym już teraz regularnie otrzymuje spore sumy na swoje konto. Kilka dni temu internet obiegł filmik, na którym zawodnik chwali się swoimi “diamentowymi zębami”. Otoczenie potraktowało to jako przejaw dziecinady i zaczęło się martwić o przyszłość młodego gracza.
Wątek jego podejścia do pieniędzy został poruszony przy okazji ostatniego spotkania z dziennikarzami. Jeden z nich zapytał, czy drogocenna nakładka na zęby, jaką sobie Ball zafundował była już z kontraktu NBA. – Nie wydaje pieniędzy zarobionych w NBA. Nie jestem tak głupi – przyznał LaMelo. Przysłuchują się jego wypowiedziom, można odnieść wrażenie, że – mimo wszystko – młody gracz ma w sobie sporo pokory.
Poprzedni sezon Ball spędził w Australii grając w tamtejszej NBL. Wcześniej z kolei poznał, czym jest gra na europejskim podwórku, gdy występował na Litwie. W profesjonalnej koszykówce zdobył już konkretne doświadczenie, które powinno procentować w jego poczynaniach na parkiecie najlepszej ligi świata. Nie zmienia to faktu, że NBA najlepiej przetestuje to, czym faktycznie najmłodszy z braci Ball dysponuje.