Kibice New York Knicks żyją w zupełnie nowej rzeczywistości. Choć zespół nie osiągnął jeszcze swojego optymalnego stanu, to z roku na rok daje nadzieje na walkę z czołówką Wschodniej Konferencji. Dużą rolę odgrywa w tym bez wątpienia Jalen Brunson. Odkąd dołączył do ekipy z Big Apple, wszystko wydaje się zmierzać w dobrym kierunku.
Dlatego nie dziwi nas decyzja New York Knicks o tym, by to właśnie Jalena Brunsona wyznaczyć “kapitanem” zespołu na sezon 2024/25. Zazwyczaj zespoły podejmują takie decyzje wyłącznie dla formalności, by wskazać lidera sędziom. Wówczas panowie z gwizdkami mają do takiej osoby nieco większą tolerancję, a kapitan może sobie pozwolić na więcej w dyskusjach. Jednak w Nowym Jorku nie było takiego gracza od sezonu 2018/19.
Wówczas był nim Lance Thomas – weteran, który nie miał większego wpływu na wyniki drużyny. Wówczas jednak mało kto miał, bowiem Knicks byli w okresie przejściowym, cały czas szukając swojej tożsamości. Odkąd zespół przejął Tom Thibodeau, te kwestie zaczęły się klarować. Thibs wraz z Leonem Rosem – dyrektorem sportowym, zaczęli wprowadzać standardy, które pozwoliły Knicks budować zespół w oparciu o wytyczne przynoszące określone rezultaty.
Ściągnięcie Brunsona było dla całego planu absolutnie kluczowe. – New York Knicks mają bardzo bogatą historię i jesteśmy bardzo dumni z tego, że możemy do niej dołączyć Jalen Brunsona ogłaszając go kapitanem – mówił w oświadczeniu klubu Leon Rose. – Jalen jest urodzonym liderem i wierzę, że nadal będzie reprezentował klub, kibiców oraz całe miasto z taką samą miłością, pasją oraz klasą, jaką pokazuje każdego dnia odkąd trafił do Nowego Jorku – dodał.
W poprzednim sezonie Brunson był piąty w głosowaniu na MVP sezonu regularnego. W 77 meczach sezonu regularnego notował na swoje konto średnio 28,7 punktu, 6,7 asysty i 3,6 zbiórki trafiając 47,9% z gry oraz 40,1% za trzy. Knicks mieli sporo pecha. Przez plagę kontuzji, nie byli w stanie rywalizować w fazie posezonowej i ostatecznie musieli uznać wyższość Indiany Pacers. Latem do drużyny dołączył Mikal Bridges, a Brunson podpisał 4-letnie przedłużenie za 156 milionów dolarów – zostawiając w salary-cap zespołu sporo miejsca na kolejne lata walki o wolnych agentów.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET