New York Knicks muszą przygotować się na głębsze sięgnięcie do kieszeni, o ile zdecydują się na podpisanie nowego kontraktu z Immanuelem Quickleyem. Rok temu władze klubu wykonały znaczącą inwestycję finansową, gdy zdecydowały się wyciągnąć z Dallas Mavericks Jalena Brunsona. Teraz Quickley, według doniesień portalu Heavy.com, będzie chciał otrzymać podobny kontrakt. Może się jednak słono przeliczyć.
Rok temu New York Knicks postanowili powierzyć pozycję podstawowego rozgrywającego w ręce Jalena Brunsona. Ruch, choć wymagał od klubu z Nowego Jorku podpisania z zawodnikiem czteroletniego kontraktu wartego 104 mln dol., w pierwszym sezonie przyniósł spodziewane rezultaty. Knicks awansowali do play-offów z 5. miejsca i w pierwszej rundzie ograli w pięciu meczach Cleveland Cavaliers. W kolejnej fazie musieli uznać wyższość Miami Heat, z którymi przegrali w sześciu spotkaniach.
Teraz wiele wskazuje na to, że jeśli Knicks zdecydują się na podpisanie nowego kontraktu z innym ważnym graczem, także będą musieli wyłożyć na stół przynajmniej 100 mln dol. Według doniesień portalu Heavy.com młoda gwiazda zespołu Immanuel Quickley będzie oczekiwał od władz klubu podobnego kontraktu do tego, który otrzymał od nich Brunson. Portal zauważa, że obrońcy zostanie zaproponowana umowa, dzięki której mógłby zarobić ok. 80 mln dol. w cztery sezony.
– Jeden z dyrektorów klubu NBA powiedział, że Quickley i jego obóz będą chcieli, by zawodnik otrzymał podobny kontrakt do tego, który podpisał rok wcześniej Brunson. To może być dla Knicks nieco za dużo, ale można oczekiwać, że dostanie od nich ofertę opiewającą na przynajmniej 80 mln dol. za cztery lata – czytamy na Heavy.com.
Choć Quickley nie grał w wyjściowej piątce Knicks, był ważnym elementem układanki trenera Toma Thibodeau. Obrońca, którego styl gry przypomina Jamala Crawforda, dawał NYK potrzebną iskrę z ławki, napędzając ataki rezerwowych ustawień nowojorczyków. W zeszłym sezonie regularnym był jednym z kandydatów do wygrania nagrody dla najlepszego rezerwowego NBA. Ostatecznie przegrał walkę o ten tytuł z Malcolmem Brogdonem z Boston Celtics.
Kontrakt Quickleya kończy się po przyszłym sezonie i nie jest jasne, jakie kroki podejmą Knicks. Zespół może nie chcieć płacić rezerwowemu, jak dobry by nie był, ponad 20 mln dol. za sezon. Media związane z ekipą z Wielkiego Jabłka sugerują, że drużyna może mieć na oku większe nazwisko, które pozyska w ramach transferu lub na rynku wolnych agentów. W poprzednim sezonie 24-latek osiągał średnio 15 punktów, cztery zbiórki i trzy asysty na mecz, trafiając 45 proc. rzutów z gry.