„Wszystko ma swój czas i nadchodzi kres za kres”, śpiewał Grzegorz Markowski z zespołu Perfect. Znaczenia tych słów mogą doświadczyć obecnie kibice Los Angeles Lakers, bowiem w purpurowo-złotej części Miasta Aniołów kończy się pewna, trwająca blisko pół wieku, era, w której nie brakowało rozczarowań, ale i wielu sukcesów.
Był rok 1979. W Polsce wciąż panował socjalizm, ale za oceanem wcale nie było lepiej, przynajmniej w niektórych aspektach. NBA przechodziła wówczas poważny kryzys wizerunkowy i finansowy, mierząc się ze spadającą oglądalnością ligi, na którą wpływ miał negatywny wizerunek graczy. Często mówiło się wręcz o „zdegenerowanej” lidze pełnej niezdyscyplinowanych, uzależnionych od narkotyków facetów. Kilka drużyn balansowało na granicy bankructwa, a na horyzoncie nie widać było żadnych zmian.
Właśnie wówczas doszło do transakcji, która – jak się później okazało – miała pozytywny wpływ na ligowy krajobraz. Jack Kent Cooke, który potrzebował pieniędzy na nazbyt kosztowny rozwód, zdecydował się sprzedać Los Angeles Lakers, Los Angeles Kings (NHL), halę The Forum i część nieruchomości inwestorowi, Jerry’emu Bussowi. Koszt transakcji? Łącznie 67,5 mln dol, z czego wartość samych Jeziorowców wynosiła 16 mln.
W momencie zakupu drużyny przez pochodzącego z Salt Lake City przedsiębiorcę, Lakers mieli na koncie zaledwie jedno mistrzostwo zdobyte od czasu przeprowadzki do Los Angeles 19 lat wcześniej. Powiedzieć, że sytuacja się odmieniła, to nic nie powiedzieć. Podczas ponad 33 lat zarządzania zespołem przez Bussa, organizacja mogła pochwalić się osiągnięciem 10 trofeów mistrzowskich i zdobyciem 16 tytułów mistrza konferencji, a w ogóle tylko dwa razy nie zakwalifikowali się do fazy play-off. O sile drużyny stanowili tacy gracze, jak Kareem Abdul-Jabbar, Magic Johnson (era Showtime, która odmieniła NBA) czy też później Shaquille O’Neal i Kobe Bryant.
Gdy w 2013 roku Jerry Buss zmarł, magazyn Forbes wyceniał wartość klubu na dokładnie 1 mld dol. Władzę nad organizacją przejęły wówczas dzieci właściciela, lecz na początku dochodziło do walk o władzę między Jeanie Buss, która niemal od początku współpracowała z ojcem, a jej braćmi. Ostatecznie to właśnie ona zasiadła na czele klubu.
Tymczasem, jak poinformował Shams Charania, Lakers wkrótce zmienią właściciela. Rodzina Bussów zgodziła się sprzedać większościowy pakiet Markowi Walterowi, dyrektorowi generalnemu i prezesowi spółki holdingowej TWG Global, który w swoim posiadaniu ma również między innymi baseballową drużynę Los Angeles Dodgers czy też Los Angeles Sparks z WNBA. Według doniesień dziennikarza ESPN, kwota sprzedaży wyniesie 10 mld dol, co czyni z tej transakcji najwyższą w historii zawodowego sportu.
65-latek to dobrze znana postać dla fanów sportu z Miasta Aniołów. Jest dyrektorem generalnym Guggenheim Partners, firmy, która w 2012 roku odkupiła Dodgers z rąk Franka McCourta. W dodatku w 2021 zakupił wynoszący 27% pakiet udziałów w Lakers, który – według doniesień – dawał mu prawo do przejęcia większościowego pakietu, gdyby rodzina Bussów zdecydowała się na sprzedaż klubu. Wszystko wskazuje na to, że ten czas właśnie nadszedł.
To właśnie prawo pierwokupu jest prawdopodobnie powodem, dla którego wiadomość o sprzedaży nie wyszła na jaw wcześniej. Chociaż nie jest jasne, jaką dokładnie część udziałów rodziny Buss Walter kupił, nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby zachowali oni pewien pakiet. Tym bardziej, że Jeanie wciąż ma pozostać na stanowisku właścicielki i reprezentować klub w zarządzie NBA. Tak czy inaczej, oferta była z gatunku tych nie do odrzucenia. Pozostaje czekać na finalizację transakcji i przekonać się, jakim zmianom – i czy na lepsze – ulegną przyszłość i wizja Lakers pod wpływem i wskazówkami nowej grupy właścicielskiej.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!