Życia wielu koszykarzy obierają nowe kierunki po zakończeniu profesjonalnej kariery. Nie inaczej jest w przypadku Michaela Cartera-Williamsa, który skończył już z koszykówką, choć w tym roku będzie miał dopiero 34 lata. Emerytowany rozgrywający postawił na boks i ma już za sobą udany debiut.
Michael Carter-Williams to jeden z tych zawodników, który swój najlepszy sezon na parkietach NBA zaliczył jako debiutant. Już w swoim pierwszym spotkaniu na profesjonalnych parkietach był bliski wywalczenia quadruple-double, zdobywając 22 punkty, 12 asyst, dziewięć przechwytów i siedem zbiórek.
Jego Philadelphia 76ers skończyli rozgrywki zasadnicze na 14. miejscu z katastrofalnym bilansem 19-63, więc rozgrywający nie miał możliwości zaprezentowania się w play-offach. W maju przeszedł operację, po której opuścił kilka miesięcy, po czym w lutym 2015 roku został wymieniony do Milwaukee Bucks. Od tamtego momentu jego kariera była już równią pochyłą, co doprowadziło do średnich na poziomie 4,6 punktu, 2,2 asysty i 2,7 zbiórki na mecz w barwach Charlotte Hornets w sezonie 2017/18.
Carter-Williams zaliczał kilka prób powrotu do regularnych występów. W latach 2019-2021 oraz w 2024 roku zaliczał epizody w Orlando Magic, ale ostatecznie nie był w stanie wypracować tam sobie miejsca. Grał również w G League w barwach Mexico City Capitanes, ale zaledwie rok po swoim debiucie — w październiku 2024 roku — przyznał w wywiadzie, że zakończył już karierę.
MCW obrał nietypową ścieżkę, by utrzymać się przy formie i kontynuować sportową rywalizację. Były rozgrywający zdecydował się na boks i ma już za sobą debiut w ringu w kategorii ciężkiej. W Broad Street Brawl w Nowym Jorku decyzją sędziów pokonał swojego rywala Sama Khativa po trzech nierozstrzygniętych rundach.
Możemy spodziewać się, że nie był to jednorazowy występ. Podczas swojego występu w programie „The Ariel Helwani Show” Carter-Williams podkreślił, że od zawsze marzył o wejściu na ring i czekają go najprawdopodobniej kolejne potyczki.
Dobrze widzieć dobrze radzącego zawodnika, którego kariera nie potoczyła się tak, jak można było początkowo zakładać. Historia widziała już wiele przypadków sportowców, którzy po utracie możliwości dalszej gry na najwyższej poziomie, mówiąc wprost, zataczają się. Emerytowany rozgrywający jest jednak w szczytowej formie fizycznej i nie pozostaje nic innego, jak życzyć mu samych sukcesów.