Na tę wiadomość fani Oklahoma City Thunder czekali tak naprawdę od początku sezonu. Shams Charania w czwartek – gdy całe Stany Zjednoczone zasiadły do stołu w ramach Święta Dziękczynienia – potwierdził, że w piątek do gry wróci Jalen Williams. Dla skrzydłowego, który był kluczowym ogniwem zespołu w drodze do mistrzostwa w poprzednich rozgrywkach, będzie to pierwszy w tym sezonie występ.
Mistrz jeszcze silniejszy. Oklahoma City Thunder zaliczają atomowy start nowego sezonu. Są obrońcami tytułu i pozostają faworytami do kolejnego mistrzostwa. Jak dotychczas wygrali 18 z 19 rozegranych meczów i z bilansem 18-1 są oczywiście numerem jeden w NBA. A wszystko to udaje im się bez jednego z najważniejszych w zespole zawodników.
Jalen Williams, bo o nim mowa, był przecież jedną z gwiazd finałów. Wcześniej w ubiegłym sezonie po raz pierwszy w karierze zagrał w Meczu Gwiazd, a na koniec fazy zasadniczej wybrano go do trzeciej najlepszej piątki ligi oraz drugiej najlepszej piątki defensorów. W piątym meczu finałów rozegrał fantastyczne spotkanie, zapisując na konto 40 punktów:
Potem okazało się, że Williams w trakcie trwania fazy play-off grał z urazem nadgarstka. Miał zerwane więzadło i już w lipcu, ledwie kilka tygodni po zakończeniu finałów, poddał się operacji. Nie był gotowy na powrót do gry na start nowego sezonu. Pod koniec października przeszedł zresztą kolejny zabieg, kiedy to lekarze wyjęli śrubę z jego nadgarstka.
Teraz wreszcie jednak wraca. Potwierdził to w czwartek Shams Charania:
24-letni Williams ma wystąpić w piątkowym starciu Thunder z Phoenix Suns. Dla obrońców tytułu będzie to ogromne wzmocnienie, nawet jeśli do tej pory nie było w zasadzie widać, że grają bez jednego ze swoich najlepszych graczy. Pod nieobecność Williamsa znakomicie spisywał się bowiem m.in. Ajay Mitchell, a solidne wsparcie zapewnił też np. Isaiah Joe.
Wiadomo już, że Williams w tym sezonie nie załapie się do głosowania na nagrody za sezon zasadniczy, gdyż opuścił zbyt dużą liczbę meczów (minimum, by być branym pod uwagę, to 65 rozegranych spotkań). A to oznacza, że straci on szanse na dodatkowe kilkadziesiąt milionów dolarów, które zgodnie z zapisami w kontrakcie mógłby zarobić po spełnieniu warunków.
CZYTAJ WIĘCEJ:










