W przeciągu swojej osiemnastoletniej kariery, LeBron James czterokrotnie był wybierany najbardziej wartościowym graczem ligi. Jednak w opinii wielu osób z ligowego środowiska, w zasadzie w każdym kolejnym sezonie mógłby zdobywać te wyróżnienie i nie powodowałoby na korytarzach NBA poważniejszych kontrowersji.
To bez cienia wątpliwości najlepszy gracz swojego pokolenia. Mimo 36 lat i osiemnastego sezonu, nadal jest w stanie rywalizować na podobnym poziomie, co w swoich najlepszych latach spędzonych z Miami Heat i Cleveland Cavaliers. W 40 meczach bieżących rozgrywek lider Los Angeles Lakers notował na swoje konto średnio 25,8 punktu, 8,1 zbiórki i 8 asyst trafiając 51,3 FG% oraz 36,7 3PT%. Tylko najlepsi w historii są w stanie grać na takiej regularności tak długo.
Mimo tak równej i wysokiej dyspozycji, James MVP sezonu regularnego wybierany był cztery razy. Kyle Kuzma uważa, że to poważne nieporozumienie. – MVP to nagroda polityczna – mówi zawodnik Lakers. – Wszyscy doskonale wiemy, że Bron powinien być MVP co najmniej osiem, dziewięć albo nawet dziesięć razy – dodał. Gdy Jamesa spytano co sądzi o słowach swojego kolegi z drużyny przyznał, że faktycznie kilka razy czuł się pominięty, ale nie sprecyzował swojej liczby.
– Wierzę, że powinienem mieć więcej niż cztery tego typu wyróżnienia – przyznał. – Nie będę jednak z tego powodu płakał. Po prostu wchodzę w kolejny sezon z chęcią bycia MVP. Zapewne wielu z najwybitniejszych graczy NBA powie to samo co ja. W tym sezonie mam kolejną szansę na to, by zostać wyróżnionym. Po prostu muszę cały czas grać na wysokim poziomie i zobaczymy, co mi to przyniesie – dodaje. W tym sezonie LBJ bez wątpienia jest jednym z kandydatów.
Czy najmocniejszym? Trudno powiedzieć, bowiem swoje kandydatury zgłaszają również m.in. Damian Lillard, Nikola Jokić czy Joel Embiid. Dlatego rywalizacja o miano najbardziej wartościowego gracza sezonu regularnego 2020/21 powinna być znacznie ciekawsza, niż w poprzednich latach. LBJ po raz ostatni został wybrany MVP w sezonie 2012/13 – osiem lat temu. W zeszłym roku przegrał z Giannisem Antetokounmpo i nie ukrywał, że był tym faktem “wkurzony”.
– Nie będę wam deklarował, że nagroda MVP nic dla mnie nie znaczy. Oczywiście, że znaczy i to bardzo wiele – mówił dalej James. – […] Na tym etapie kariery zdobycie takiego wyróżnienia byłoby czymś absolutnie wyjątkowym – kończy. Michael Jordan i Bill Russell zdobywali MVP pięciokrotnie. Rekordzistą jest Kareem Abdul-Jabbar, który doczekał się sześciu takich nagród. LBJ nadal ma szansę na przebicie legendy Lakers, ale czy to realny scenariusz?