Takie praktyki spotykają się z dużą krytyką w koszykarskim środowisku. Jednak generalni menadżerowie nie mogą im zaradzić, dopóki nie mają niczego na papierze. Chodzi o sytuację z Marcusem Morrisem, który może wycofać się z obietnicy, jaką złożył San Antonio Spurs. Na zawodnika polują New York Knicks.
Strony dogadał się na początku lipca. Dopiero od minionej soboty drużyny mogą oficjalnie podpisywać wolnych agentów. Jednak między Marcusem Morrisem i San Antonio Spurs zrodziło się niepokojące napięcie. Spurs zaoferowali Morrisowi 2-letni kontrakt za 19 milionów dolarów i taką ofertę skrzydłowy miał podpisać. W międzyczasie New York Knicks przygotowywali porozumienie z Reggiem Bullockiem, ale testy medyczne gracza wzbudziły wątpliwości, które mogą zamknąć drogę dla ich współpracy.
To właśnie w tym momencie Knicks wyrazili zainteresowanie Morrisem i według źródeł – są mu gotowi zapewnić roczny kontrakt z 15 milionów dolarów, czyli 5 milionów więcej za rok gry niż to, co oferują w San Antonio. Spurs są świadomi zaistniałej sytuacji i rzekomo rozpoczęli poszukiwana graczy, którzy mogliby zająć miejsce Morrisa. Ten w rotacji Gregga Popovicha odgrywałby kluczową rolę. W umowie ze Spurs Morris ma zabezpieczenie w postaci opcji zawodnika na rozgrywki 2020/2021, ale czy to go przekona?
Teoretycznie mógłby za rok trafić na rynek wolnych agentów i wynegocjować dla siebie znacznie więcej, jeżeli dobrym sezonem podbiłby swoją wartość. Złamanie danego słowa jest bardzo źle postrzegane na ligowych korytarzach i mogłoby rzucić się na Morrisa ogromnym cieniem. Najwyraźniej gra w Nowym Jorku jest dla Marcusa tak atrakcyjnym rozwiązaniem, że jest gotów zaryzykować i postawić Spurs w nieciekawej sytuacji. Zawodnik ma za sobą dobry sezon w trykocie Boston Celtics. Średnio notował na swoje konto 13,9 punktu, 6,1 zbiórki i 1,5 asysty trafiając 44,7 FG% oraz 37,5 3PT%.
Mamy kod na dodatkowe 20% zniżki od wyprzedaży w oficjalnym sklepie Nike!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET