Miniony sezon w wykonaniu Chicago Bulls trudno zaliczyć do najbardziej udanych. Już w trakcie trade deadline było wiadomo, że w drużynie z Wietrznego Miasta są spore braki, które ostatecznie zaowocowały brakiem wymarzonej przez kibiców udanej kampanii w postseasonie. W Illinois mieli argumenty, których mogli użyć w wymianach by przynajmniej spróbować swój los, ale się na to nie zdecydowali.



Jednym ze wspomnianych argumentów z pewnością był Alex Caruso, który w okolicach trade deadline niejednokrotnie był wymieniany w mediach jako jedna ze składowych potencjalnej wymiany. Choć obrońca Chicago Bulls zmagał się wówczas z kilkoma drobnymi kontuzjami, nie uciszyło to plotek o zainteresowaniu ze strony tej czy tamtej drużyny. Ostatecznie na pogłoskach się skończyło.

30-latek wkracza właśnie w ostatni rok swojego kontraktu z Bykami i, tak jak to miało miejsce w lutym, tak i teraz nie zabraknie potencjalnych chętnych tylko czekających na to, by obrońca o niezbyt bujnej fryzurze został udostępniony do wymiany. Latem taka sytuacja powinna mieć miejsce, szczególnie, jeżeli Bulls nie zdecydują się przedstawić mu nowej umowy.

Nie może dziwić, że Caruso stanowi łakomy kąsek na rynku transferowym. Wciąż jest jednym z najlepszych i najbardziej wszechstronnych obrońców obwodowych w całej NBA, co pokazuje choćby wybór do drugiej drużyny All-Defense. Jego obecny kontrakt w przyszłym sezonie zapewnia mu apanaże w wysokości niespełna 10 milionów dolarów, co może stanowić pokusę dla potencjalnych zainteresowanych. Tych nie brakowało już w lutym, gdy ekipa z Wietrznego Miasta otrzymywała więcej niż satysfakcjonujące oferty. Inna sprawa, że nie przyjęli żadnej z nich.

– Bulls mieli ładnych parę ofert za Caruso, ale nie przyjęli żadnej z nich. Według źródła zaznajomionego z sytuacją, niektóre propozycje złożone jeszcze przed trade deadline zawierały sporą ilość chronionych picków w drafcie. Jedna z potencjalnych transakcji miała być oparta o pick, który ostatecznie znalazł się w top 10 draftu 2024. Wiele źródeł potwierdza, że jedną z najbardziej zainteresowanych drużyn byli Golden State Warriors – stwierdził Will Gottlieb, jeden z prowadzących podcastu CHGO Bulls.

– Pierwotnie Bulls chcieli wykorzystać możliwość wymiany i od razu szukać następcy Caruso. To wiązałoby się z potencjalną przebudową składu, na którą jeden z dyrektorów, Arturas Karnisovas, otrzymał ponoć zielone światło od właścicieli. Źródło wskazało jednak, że Jerry Reinsdorf (właściciel drużyny – przyp. aut.) nakazał zrobić wszystko, by powalczyć o play-offy. W związku z tym jakiekolwiek oferty wymiany z udziałem Caruso były natychmiast odrzucane – zakończył dziennikarz.

Pytanie tylko czy na pewno to była dobra decyzja. Wprawdzie tegoroczna klasa draftu nie należy do najsilniejszych, to jednak oferty wymian zawierające pick z czołowej dziesiątki nie rosną na drzewach. Zresztą ostatecznie plan właściciela Bulls spalił na panewce. Drużyna zajęła dopiero dziewiąte miejsce na Wschodzie, a w fazie play-in dała jeszcze radę Atlanta Hawks, by wywrócić się o kolejną przeszkodę, którą okazali się Miami Heat.

Nie da się ukryć, że Caruso to wartościowy zawodnik i ulubieniec trybun, jednak głupotą byłoby nie przyznać, że jego wartość już nie będzie rosła. Do tego jest dość kontuzjogenny. Według Fox Sports od 2018 roku aż 60 razy figurował w raportach ligowych dotyczących kontuzji. Te były spowodowane głównie przez jego styl gry. Nieustępliwa motywacja i chęć zwycięstwa za wszelką cenę, w czym Alex się specjalizuje, mogą być jednocześnie największą zaletą i wadą. 30-latek zawsze daje z siebie co najmniej 110% i nie boi się fizycznych starć z większymi od siebie. Z tego powodu prawdopodobieństwo, że będzie zdolny do gry przez cały sezon, jest niezbyt wysokie.

Z tego właśnie powodu jego wartość z czasem może już tylko maleć. Tego lata Caruso może podpisać umowę o maksymalnej wartości 78,8 milionów dolarów, tylko że… nie ma pewności czy Bulls ją złożą ani czy on sam ją zaakceptuje. On dobrze wie jak cenionym jest zawodnikiem. Jeśli w Chicago nie wiążą z nim przyszłości na dłuższą metę, chyba warto handlować nim teraz, póki jeszcze ma ważny kontrakt i nie jest wolnym agentem. Pytanie tylko, czy oferty podobne do tych z okresu trade deadline jeszcze się powtórzą.

Wracając jeszcze do informacji przekazanych przez Gottlieba, nie mogą one dziwić. Tak naprawdę Chicago Bulls trudno nazwać kandydatem do tytułu (czy choćby udanej kampanii w play-offach) właściwie od momentu niesławnej kontuzji kolana, jakiej nabawił się jeszcze Derrick Rose. Największa w tym „zasługa” podmiotu rządzącego.

Jerry Reinsdorf, który oprócz Byków posiada w swojej stajni także ekipę Chicago White Sox z MLB, wydaje się wierzyć, że jego drużyna jest na tyle silna, by móc walczyć z najlepszymi, lecz smutna rzeczywistość rok w rok pokazuje mu, że się myli. Potencjalny trade z udziałem Alexa Caruso mógł zaowocować zgarnięciem czołowego picku w drafcie, skąd już tylko krok do niezbędnej przebudowy. Tymczasem na chwilę obecną Bulls są wciąż w tym samym miejscu. Mają przyzwoity skład, ale na coś więcej już niewystarczający. Nawet jeśli chętnych na usługi Caruso nie powinno zabraknąć, podobna oferta jak ta z lutego może już się nie powtórzyć, a wtedy może lepiej przedłużyć z nim umowę niż zaczekać aż będzie mógł odejść za darmo.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    4 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments