19-letnia zawodowa kariera Carmelo Anthony’ego parę dni temu dobiegła końca. Jak podają amerykańskie źródła, zawodnik mógł kontynuować swoją koszykarską podróż w Europie, jednak zdecydował się odrzucić składane mu propozycje ze względu na przyszłość syna.
Filmikiem udostępnionym w swoich mediach społecznościowych kilka dni temu oznajmił światu zakończenie zawodowej kariery. Kariery pięknej, naznaczonej wielkimi indywidualnymi osiągnięciami, jednak także pogonią za pierścieniem w ostatnich latach. Melo kończy zawodowe granie bez mistrzostwa, jednak jako jeden z najlepszych strzelców w historii NBA. Z dorobkiem 28289 punktów w 1260 meczach sezonu zasadniczego zajmuje on dziewiąte miejsce na liście wszech czasów.
38-latek ostatnio występował w barwach Los Angeles Lakers, dla których w sezonie 2021-22 zagrał w 69 spotkaniach. Po tym, jak nie znalazł uznania żadnej z drużyn najlepszej ligi świata w tegorocznych rozgrywkach, jasnym stało się, że zawodnik wkrótce pożegna się z zawodową koszykówką. Jak się jednak okazuje, Anthony jeszcze kilka miesięcy temu mógł przebierać w ofertach zza oceanu.
Jak donosi Marc Stein, w Europie kilka topowych klubów pozostawało przez dłuższy czas w kontakcie z zawodnikiem. Melo miał na biurku kilka lukratywnych, jak na europejskie standardy, ofert, które pozwoliłyby mu jeszcze przez co najmniej 1-2 lata pozostać aktywnym koszykarzem. 38-latek ostatecznie postanowił jednak odrzucić składane mu propozycje, tłumacząc swoją decyzję chęcią skupienia na rozwoju 16-letniego syna, Kiyana, który za parę lat prawdopodobnie także trafi do NBA.
Pierwsze lata w najlepszej lidze świata Melo spędził w Denver Nuggets, którzy wybrali go z „trójką” legendarnego draftu w 2003 roku. Zawodnik w Kolorado był aż do 2011 roku, kiedy to w ramach transferu trafił do New York Knicks. To w barwach tego właśnie klubu został m.in. królem strzelców w sezonie 2012-13, a do tego zaliczył siedem z dziesięciu swoich występów w All-Star Game.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter