Wiele wskazuje na to, że Memphis Grizzlies postawili na odpowiedniego konia. Sprowadzenie Ja Moranta jest dla zespołu światełkiem w tym bardzo ciemnym tunelu. Młody gracz już w pierwszym roku na parkietach NBA był w stanie zapewnić drużynie walkę o play-offy.
Pod wielkim wrażeniem kandydata na pierwszoroczniaka roku jest była gwiazda Memphis Grizzlies – Zach Randolph. – Przypomina mi mnie. Po prostu ciężko pracuje na swój sukces – mówi popularny Z-Bo. – Jest szczery, pokorny i ma ogromne serce. Ludzie w Memphis widzą, że jest zupełnie jak oni – nic nie było mu dane i na wszystko musi zapracować – dodał Randolph. Takie postrzeganie Ja Moranta pojawia się w opiniach wielu ekspertów.
– To miasto do niego pasuje, to najlepsze miejsce, w jakim może być – dodaje Zach. Morant bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców. W 59 meczach sezonu regularnego notował na swoje konto średnio 17,6 punktu, 3,5 zbiórki i 6,9 asysty trafiając 49,1 FG% oraz 36,7 3PT%. Według Randolpha, Grizzlies mając w składzie Moranta zmierzają w odpowiednim kierunku. W wychowanku Murray State widzi fundament pod sukcesy, o które w Memphis tak mozolnie w ostatnich latach walczyli.
Morant w bardzo naturalny sposób zdobywa fanów. – To za sprawą jego mentalności – mówi trener Taylor Jenkins, który rozwój zawodnik obserwuje z pierwszego rzędu. – Fani w Memphis są głodni takich graczy. Podoba im się to, że są traktowani jako underdog. Dlatego Ja pasuje tutaj doskonale. […] Jego obraz dopełnia to, co robi poza parkietem. Ogląda po treningach mnóstwo filmów szkoleniowych, poza tym cały czas ze swoimi kolegami rozmawia, buduje atmosferę i zostaje w ten sposób liderem – dodaje.
Morant chce prowadzić swój zespół dając mu przykład. Stał się przedłużeniem myśli trenerskiej na parkiecie, dlatego tak bardzo go wszyscy w Memphis cenią. Miasto go zaakceptowała, a on chce się za to odwdzięczyć dając im wspaniałe widowisko. Trzeba przyznać, że tak elektryzujące gracza nie było w Tennessee od bardzo dawna. Poza tym ma łatwość nawiązywania znajomości, więc rola lidera jest mu pisana. Zaczyna się jednak pojawiać pytanie…
Czy przypadkiem miasto i zespół nie kładą na barkach pierwszoroczniaka zbyt wiele? To w Morancie upatruje się gracza, który ma nadać Grizz zupełnie nową tożsamość po erze Grit&Grind ale z pewnością nie zrobi tego samodzielnie. Pałeczka jest teraz po stronie zarządu, który powinien zapewnić młodej gwieździe odpowiednie wsparcie. Jeśli tego nie zrobią, marzenia o Morancie prowadzącym Grizzlies do sukcesu mogą bardzo szybko prysnąć… zupełnie jak sam zawodnik z Memphis.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET