Umowa Mike’a D’Antoniego z Houston Rockets właśnie wygasła. Jednak 69-latek przyznał, że chce w dalszym ciągu kontynuować przygodę z drużyną z Teksasu.
Podobne zdanie wyraził James Harden: – Chcę, żeby został, to oczywiste. Mike zrobił w Houston naprawdę wielkie rzeczy – przyznał gwiazdor po porażce z Los Angeles Lakers, która zakończyła sezon Rockets. D’Antoni spędził w Houston cztery lata, w trakcie których Rakiety osiągnęły bilans 217-201 w sezonie regularnym i 28-23 w play-offach. W każdym z sezonów Rockets przechodzili przynajmniej pierwszą rundę, w 2018 byli w finale konferencji.
Strony próbowały przedłużyć kontrakt jeszcze w poprzedniej przerwie miedzy sezonami, ale negocjacje ostatecznie zerwano. D’Antoni przyznaje jednak, że czuje się w klubie świetnie, a samo miasto również bardzo przypadło mu do gustu: – Mamy świetny klub, świetne miasto i wspaniałych kibiców. Wszystko do siebie pasuje. Zobaczymy jaka będzie przyszłość, ale ja nie wyobrażam sobie innego miejsca do pracy. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować, ale nigdy nic nie wiadomo – przyznał.
Według ostatnich doniesień, D’Antoni jest faworytem do objęcia posady pierwszego szkoleniowca Indiana Pacers. Ponadto jeden klub z wakatem na stanowisku trenera również bardzo mocno zainteresowany jest usługami 69-latka.
D’Antoni znany jest z rewolucyjnego podejścia do ofensywy. Jego Phoenix Suns (Seven Seconds or Less) byli drużyną, która zaczęła grać tak szybko i rzucać tyle za trzy, jak nigdy nikt. W Houston poszedł z tym jeszcze dalej, a Rockets bili kolejne rekordy w trafieniach zza łuku. W Arizonie D’Antoni miał Steve’a Nasha, w Teksasie wszystko podporządkował Hardenowi.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie