Ostatnie lata pokazały, że zespół Erika Spoelstry potrafi zdecydowanie zrobić wyniki ponad stan i zamiary. Dowodem na to były również ostatnie finały NBA, w których się znaleźli. Mimo takich rezultatów, zdaniem Bama Adebayo, Miami Heat i tak nie otrzymują należytego szacunku.
Miami Heat to drużyna, która niezależnie od składu oraz możliwości personalnych, jest w stanie walczyć o najwyższe cele w lidze. Wyeliminowanie rozstawionych z pierwszym numerem Milwaukee Bucks, czy późniejszy wielki i zwycięski bój z Boston Celtics, sprawia, że zespół prowadzony przez Erika Spoelstrę regularnie powinien być brany pod uwagę w kontekście pretendentów do tyłu. Możemy dywagować, dlaczego tak nie jest. Być może wyniki i forma w sezonie regularnym sprawiają, że fani i obserwatorzy NBA nie są zbyt skorzy, by wierzyć w tę ekipę. Bam Adebayo uważa, że Heat zasługują na dużo większy szacunek.
– Dotarliśmy do dwóch finałów w ciągu ostatnich czterech lat. W dodatku byliśmy w trzech finałach Konferencji Wschodniej i nie sądzę, aby ktokolwiek inny na Wschodzie zrobił to w ciągu ostatnich czterech sezonów. I robimy to z takim składem, gdy dużo zawodników nie zostało nawet wybranych w drafcie… To powinna być większa historia, niż jest aktualnie – stwierdził Adebayo.
Nie można nie przyznać racji 26-latkowi. Heat meldowali się w trzech finałach Konferencji oraz w dwóch finałach NBA przez ostatnie cztery lata. Można odnieść wrażenie, że co roku była to pewnego rodzaju niespodzianka, ponieważ Heat nie byli brani pod uwagę przy wskazywaniu faworytów w danym sezonie. Słowa jednego z liderów zdecydowanie mają swoje uzasadnienie. Mimo że kolejny rok Miami zachodzi bardzo wysoko w play-off, nadal uważani są jedynie za czarnego konia fazy pucharowej, co mocno irytuje Bama.
– Fakt jest taki, że ja i mój zespół byliśmy w finałach dwa razy w ciągu ostatnich czterech lat, ale co roku mówili: Miami to czarny koń, Miami nie jest wystarczająco dobre, by zrobić to ponownie, a pierwszy raz to był przypadek. I to jest brak szacunku. Wszyscy wydają się być wielce zszokowani, gdy znów zachodzimy daleko – przyznał środkowy Heat.
Aktualnie cały czas trwa saga transferowa związana z Damianem Lillardem, lecz nie wydaje się, aby miała ona znaleźć rozwiązanie w najbliższym czasie. Trochę rozjaśnić sytuację próbował Mark Medina. – Jesteśmy w martwym punkcie. Blazers nie muszą teraz zawierać umowy, ponieważ nie podoba im się to, co ma do zaoferowania Miami, a do obozu przygotowawczego dzielą ich prawie dwa miesiące. Spodziewamy się, że rozmowy nabiorą tempa w dalszej części miesiąca – przyznał dziennikarz.
Pozyskanie Lillarda mogłoby wywindować szanse Heat na tytuł. Jednak zważając na słowa Adebayo, należy również teraz brać ich pod uwagę w walce o mistrzostwo. Ten zespół udowodnił, że niezależnie od głębi składu potrafi walczyć o najwyższy cel.