Spotkanie z Memphis Grizzlies było dla Carmelo Anthony’ego podwójnie wyjątkowe. Po pierwsze – odniósł wraz ze swoją nową drużyną debiutanckie zwycięstwo, a po drugie – „przeskoczył” Mosesa Malone’a na liście zawodników z największą liczbą punktów w historii NBA. Teraz zajmuje na niej 9. pozycję i nie zamierza się zatrzymywać.
Aby wyprzedzić Malone’a na liście All-time Melo potrzebował tylko i aż 15 punktów. Tym razem ta granica okazała się zdecydowanie zbyt niska, a 37-latek cel osiągnął już pod koniec trzeciej kwarty. Ostatecznie Anthony zakończył zawody z 28 punktami na koncie, prowadząc swoją nową ekipę do tak długo wyczekiwanego zwycięstwa.
–Nadal jestem tutaj, robiąc to co kocham – przyznał bohater Lakers po ostatnim gwizdku. – Myślę, że właśnie tym jestem najbardziej podekscytowany. Jestem tutaj 19 rok, wciąż robiąc to, co potrafię. Wciąż pasjonuję się grą. Nadal pasjonuję się przychodzeniem do pracy każdego dnia i stawaniem się lepszym. I ta noc była najlepsza, aby osiągnąć to, co osiągnąłem. Jako zespół potrzebowaliśmy tej wygranej.
–Gra w koszykówkę nie jest łatwa. Jako zawodnicy możemy sprawić, że wygląda na łatwą, ale w rzeczywistości nie jest. Dla mnie to 19 lat ciągłego powtarzania. Noc w noc. Dzień w dzień i z dnia na dzień. Każdego lata. Każdego sezonu. Teraz czerpię z tego korzyści dzięki wytrwałości, którą mam w swoim profesjonalizmie. To, co wnoszę do gry, jak do niej podchodzę. Chcę to kontynuować. To wszystko, co się dla mnie liczy – dodał skrzydłowy.
Następnego w klasyfikacji Shaquille’a O’Neala Melo wyprzedzić może jeszcze w obecnym sezonie regularnym. Wystarczy tylko, że wystąpi we wszystkich pozostałych 79 spotkaniach i notować w nich będzie średnio 14.8 punktu.