Carmelo Anthony pozostaje bezrobotny od kiedy Houston Rockets podziękowali za jego usługi po 10 meczach sezonu. Melo w dalszym ciągu oczekuje na oficjalne zwolnienie z zespołu, ale już teraz Brian Windhorst z ESPN dowiedział się, że zawodnik może już nigdy więcej nie zagrać w NBA.
Windhorst powiedział o swoich rewelacjach w programie The Jump. 10-krotny All-Star, grający swój 16 sezon w lidze osiągał w barwach Rakiet średnie na poziomie 13 punktów i pięciu zbiórek.
Anthony to jeden z najlepszych strzelców w historii NBA, plasując się na 20 miejscu pod względem średniej punktów w karierze. Przyszły członek Koszykarskiej Galerii Sław jest również zwycięzcą turnieju NCAA oraz trzykrotnym złotym medalistą olimpijskim.
Jednak od czasu przenosin z New York Knicks do Oklahomy City Thunder w 2017 roku, notowania Melo zdecydowanie spadły. Po tym jak jego przygoda z Thunder nie zakończyła się najlepiej, miał on uformować nową Wielką Trójkę w Houston, dołączając do Chrisa Paula i Jamesa Hardena.
Nic z tego nie wyszło, a Rockets przegrali sześć z 10 meczów, w których wystąpił Anthony. Sam Melo trafiał zaledwie 40% rzutów, a rankingach defensywnych plasował się na 77 miejscu wśród silnych skrzydłowych.
W tym momencie swojej kariery Anthony musi pogodzić się z rolą rezerwowego, w przeciwnym razie może już nigdy nie wybiec na parkiet najlepszej koszykarskiej ligi świata. W dalszym ciągu może być efektywnym dostarczycielem punktów z ławki.
Pomimo ostatnich trudności, nie można zapominać, że przez większość swojej kariery Anthony był zawodnikiem wybitnym i może gdyby nieco bardziej przykładał się do swoich obowiązków, teraz nie znalazłby się w tak złym położeniu.
Anthony był pierwszym wyborem w ataku od debiutanckich rozgrywek 2003-04 w Denver Nuggets, aż do ostatniego sezonu spędzonego w barwach Knicks. Redukcja obowiązków do trzeciej strzelby zespołu lub nawet rezerwowego, nie byłby łatwa dla żadnego zawodnika o takiej klasie. Melo musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, inaczej swoją karierę będzie kontynuował za oceanem.