Nie da się ukryć, że aktywność transferowa Dallas Mavericks zwolniła w ostatnim czasie po tym, jak w zeszłym tygodniu na rok z ekipą z Teksasu związał się Spencer Dinwiddie, zaś na zasadzie umowy typu two-way sprowadzony został Kessler Edwards. Choć Mavs nie mają już wolnego miejsca w rosterze dla zawodnika na gwarantowanym kontrakcie – a wciąż planują nawiązać ponowną współpracę z Markieffem Morrisem – przyszedł czas na dokonanie kilku ruchów „na obrzeżach” składu. Według najnowszych doniesień do Dallas dołączył interesujący zawodnik.
Wygląda na to, że Dallas Mavericks niemal skompletowali już pełny, piętnastoosobowy skład, chociaż zawsze istnieje jeszcze szansa na dokonanie jakichś ruchów transferowych na ostatnią chwilę. Przed obozem treningowym w drużynie jest jeszcze kilka wolnych miejsc na kontrakty typu Exhibit 10 czy też two-way, które mogą zapełnić zawodnicy mogący powalczyć o coś więcej przed startem nowego sezonu. Jedno z tych miejsc zostało obsadzone w piątek.
Mimo, że Mavs nie zaliczyli w tym roku serii udanych występów w Lidze Letniej, w Las Vegas wygrywając tylko jeden z pięciu meczów, kilku zawodników z pewnością można uznać za wyróżniających się. Wśród konkretnych nazwisk można wymienić na przykład A.J. Lawsona czy Brandona Williamsa, jednak w Teksasie postawili na większego – i to dosłownie – konia. Według doniesień Chrisa Haynesa z Bleacher Report, do drużyny trenowanej przez Jasona Kidda dołączył niewybrany w drafcie środkowy, Jamarion Sharp.
Kto to taki? 22-latek jeszcze w poprzednim sezonie występował w barwach uczelni Ole Miss. Przez dwa lata z rzędu był najlepszym obrońcą Conference USA i liderem NCAA pod względem bloków. Zresztą podczas Ligi Letniej zapisał na swoje konto 13 bloków w pięciu meczach, co jest więcej niż dobrym wynikiem. No i najważniejsze – podkoszowy mierzy aż 226 centymetrów wzrostu, co sprawia, że jest wyższy nawet od Zacha Edeya czy Victora Wembanyamy!
Jamarion wszedł z buta w rozgrywki Summer League, już w swoim debiucie przeciwko Utah Jazz blokując cztery próby rzutów przeciwników. Dzięki swojemu olbrzymiemu wzrostowi miał wpływ na grę Mavs po obu stronach boiska, choć szczególnie w ofensywie ma jeszcze sporo do poprawy. Wydaje się, że w Dallas mogą na spokojnie pozwolić mu się rozwijać na przykład w G League i potencjalnie w przyszłości dać szansę na pokazanie się już w NBA. Szczegóły umowy podpisanej z Sharpem nie są znane, jednak niemal pewnym jest, że po zakończeniu obozu przygotowawczego zostanie odesłany na zaplecze. No chyba, że pokaże się z jeszcze lepszej strony niż w Vegas.
W Mieście Grzechu pokazywał już przebłyski tego, co potrafi, więc przy odpowiednim rozwoju może być elitarnym obrońcą obręczy. Tego typu zawodnik byłby z pewnością mile widziany w Mavs, którzy od dawna legitymują się problemami w defensywie. Same jego gabaryty wskazują na to, że jest w stanie uprzykrzyć życie niemal każdemu z atakujących przeciwników. Potrzebuje tylko treningów, odpowiedniego rozwoju i doświadczenia w grze z seniorami.
Wkrótce będzie miał okazję zaprezentować swoje umiejętności przed całym sztabem szkoleniowym Mavericks podczas obozu przygotowawczego. Już teraz wydaje się jednak, że jego sprowadzenie może być świetnym posunięciem, by – przynajmniej na okres przedsezonowy – dodać trochę głębi w składzie na pozycji numer pięć. Posiadanie w składzie tak wybitnego blokującego pomoże zespołowi odpowiednio przygotować się do rozgrywek regularnych, a Sharp może okazać się wyrzutem sumienia ekip, które nie chciały go wybrać w drafcie. Nawet jeśli jednak – odpukać – zawiedzie i skończy jako tylko sympatyczna ciekawostka, w Dallas wiele na tym nie stracą, a potencjalnie mogą wiele zyskać.