Mało prawdopodobne, by Manu Ginobili wkrótce zaczął pomagać San Antonio Spurs w zupełnie nowej roli. Został co prawda blisko drużyny, ale czy skusi się na propozycję trenera Gregga Popovicha? Ten bardzo chętnie włączyłby zawodnika do swojego sztabu szkoleniowego.
Manu Ginobili nie założy już trykotu San Antonio Spurs. Nie założy już trykotu żadnej drużyny. Argentyńczyk postanowił definitywnie zakończyć swoją przygodę z koszykówką NBA. Co dalej? Na razie Ginobili niczego nie wyjaśnił. Cieszy się urokami emerytury i możliwością spędzenia czasu z rodziną. Po raz pierwszy od wielu lat nie jest w trakcie intensywnych przygotowań do sezonu NBA. Odpoczywa i czuje się z tym dobrze. Niektórzy chcieliby jednak jego powrotu do Spurs w roli wsparcia sztabu szkoleniowego.
– Moje dzieci poszły właśnie do szkoły, dlatego póki tu jestem to zostanę blisko zespołu – mówi Ginobili. – Nie mogę już się poświęcić i walczyć o przechwyt, ale jestem pewien, że mogę pomóc w inny sposób. Cenię wszystkich, którzy pracują dla Spurs, więc jeśli mogę pomóc, zrobię to z największą przyjemnością – dodaje. Skoro tak, trener Gregg Popovich zapewne wykorzysta go podobnie, jak korzystał ze wsparcia Tima Duncana, który na początku wpadał na treningi zespołu i prowadził zajęcia z młodszymi zawodnikami.
Co jednak w przypadku, gdy Pop przedstawi Manu oficjalną propozycję zasilenia składu trenerów? Manu twierdzi, że jest mu z tym kompletnie nie po drodze. Zgodził się obserwować drużynę w trakcie pierwszych dni obozu treningowego. – Na początku był tylko obserwatorem, nasłuchiwał i poznawał nową specyfikę pracy. Dopiero po trzech/czterech dniach zaczął dyskutować na każdy poruszony temat. Był dla nas naprawę świetnym dodatkiem – zapewniał head-coach SAS. Pop zapowiada, że będzie cierpliwie czekał.
– Spodziewam się, że wróci, gdy skończą mu się pieniądze. Gdy nie będzie w stanie utrzymać swojej łodzi, to znów będzie chciał z nami pracować – śmieje się Pop. Na razie jednak Ginobili takich planów nie ma. Tak czy inaczej bardzo ciekawie będzie się przyglądać temu, jak rozwinie się zupełnie nowa historia 4-krotnego mistrza NBA.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET