To obecnie jedna z najlepszych drużyn w lidze i jeden z głównych kandydatów do sięgnięcia po mistrzostwo. Los Angeles Lakers mają najlepszy bilans w zachodniej konferencji. Według Magica Johnsona, to przede wszystkim jego zasługa.
Nie da się podważyć tego, co Magic Johnson zrobił dla Los Angeles Lakers, gdy biegał po ligowych parkietach. Zapisał się w historii NBA jako jeden z jej najwszechstronniejszych graczy. Nieco gorzej Johnson radził sobie w charakterze prezesa Lakers. Miał odbudować potęgę zespołu, tymczasem w trakcie sezonu 2018/2019 postanowił zrezygnować, nie uprzedzając o tym nawet Jeanie Buss, która nadzoruje drużynę po śmierci swojego ojca.
Magic przyznaje, że mógł tamten ruch rozegrać znacznie lepiej, zamiast tworzyć niepotrzebne zamieszanie wokół drużyny. Pożegnał się z organizacją i odzyskał wolność, której tak bardzo potrzebował. Za obecny twór odpowiada Rob Pelinka pełniący obowiązki generalnego menadżera. Johnson jest mimo wszystko przekonany o dużym znaczeniu swojej roli w rozwoju drużyny.
– Gdyby nie ja, Lakers nie byliby dziś w tym miejscu – przekonuje były prezes Jeziorowców. – To była moja strategia, tak właśnie mieliśmy wyglądać po upływie trzech lat. Wiedziałem, że zmierzamy w odpowiednim kierunku. Wszyscy chcieli zrobić to po swojemu, ale mi jest dobrze z tym, co zostało zrobione. Sądzę, że ludzie szanują mnie za to, co zrobiłem dla tej drużyny – Magic Johnson.
Można odnieść wrażenie, że słowa Johnsona brzmią bardzo buńczucznie. Nie da się mimo wszystko zaprzeczyć, że bez wątpienia pomógł Lakers sprowadzić LeBrona Jamesa, a był to przecież klucz do uczynienia drużyny pretendentem do walki o mistrzostwo. Ciekawe co na te słowa Johnsona Rob Pelinka, którego przecież Magic oskarżył o to, że wbił mu nóż w plecy, gdy panowie współpracowali przy projekcie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET