Od sławetnej – lub niesławnej, zależy kogo spytać – transakcji, w ramach której Luka Doncić trafił do Los Angeles Lakers, a Anthony Davis do Dallas Mavericks minęło już kilka tygodni. Temat wciąż jednak jest jak najbardziej żywy, ponieważ co jakiś czas na światło dzienne wychodzą nowe informacje opublikowane przez którąś z zainteresowanych stron. Szczególnie ciekawie prezentuje się wypowiedź byłego już kolegi z drużyny reprezentanta Słowenii, która nie stawia w korzystnym świetle organizacji z Teksasu. Nie po raz pierwszy zresztą.



Niejednokrotnie na naszych łamach mogliście zapoznać się z dowodami jasno pokazującymi, że ostatnie miesiące nie są najlepszym okresem w historii Dallas Mavericks. Lokalni fani wciąż leczą złamane serca po odejściu Luki Doncicia, a gdy w poniedziałkowy wieczór więzadła zerwał Kyrie Irving, stało się jasne, że tę kampanię można powoli zacząć spisywać na straty.

Problem w tym, że im więcej czasu upływa od „największej transakcji w historii NBA„, tym bardziej zagadkową wydaje się decyzja Nico Harrisona o oddaniu 26-letniego gwiazdora. Nawet jeśli menedżer Mavs miał wątpliwości co do prowadzenia się Słoweńca, to zamiana go akurat na Anthony’ego Davisa, który nigdy nie był okazem zdrowia, wymyka się wszelkim ramom logiki. Nie mówiąc już o tym, że doświadczony podkoszowy już w debiucie złapał kontuzję i jego przyszłość w klubie stoi pod znakiem zapytania.

Wracając jednak do Doncicia, coraz bardziej widoczne staje się (błędne) podejście władz Dallas do całej, kontrowersyjnej sytuacji. Czy naprawdę chodziło tu o obawy dotyczące kondycji? A może po prostu problemem była niechęć do podpisania z nim nowego kontraktu (supermaxa)? Ile głów, tyle opinii, a prawda leży zazwyczaj gdzieś pośrodku tego nietaktownego, pozbawionego szacunku procesu. Doszło wręcz do tego, że jeden z byłych graczy Mavs posunął się do próby obalenia niepochlebnych informacji dotyczących swojego niedawnego kolegi.

– To po prostu opinia, która się wokół niego utarła. Gdy coś takiego się pojawi, wszyscy po prostu bezrefleksyjnie to powtarzają. Niezależnie od tego, co mówią – jeśli gość waży 270 funtów (około 122,5 kilograma – przyp. aut.), a mimo to daje radę dojść do Finałów NBA, to niech sobie tyle waży. To jakiś absurd – stwierdził w jednym z wywiadów Quentin Grimes, bo o nim mowa.

24-letni obrońca nie był jedną z największych gwiazd Dallas, gdzie trafił latem ubiegłego roku z Detroit Pistons, ale swoje w Teksasie pograł. W tym sezonie zaliczył 47 występów w barwach Mavs, w których osiągał średnio 10,2 punktu, 3,8 zbiórki i 2,1 asysty, trafiając 46,3% wszystkich rzutów z gry, w tym 39,8% z dystansu (rekord kariery). Zaledwie kilka dni po transferze Doncicia on również opuścił drużynę, gdy w trakcie trade deadline został oddany do Philadelphia 76ers w ramach wymiany za Caleba Martina (który jeszcze w nowym zespole nie zadebiutował).

Podobnie jak sławniejszy kolega, także były gracz New York Knicks był zszokowany decyzją o wymianie. W końcu w barwach teamu z Teksasu rozgrywał jedne z najlepszych meczów od momentu dołączenia do NBA w sezonie 2021-22. Grimes zaimponował lokalnym fanom swoją umiejętnością kreowania rzutów, seryjnego zdobywania punktów i solidną obroną na obwodzie. Niestety, to nie wystarczyło by mógł zostać, co jest kolejnym kamyczkiem do ogródka Harrisona i spółki.

Według Jareda Weissa z The Athletic, zawsze gdy Quentin przychodził do ośrodka treningowego Mavs, by sobie porzucać, nawet późno w nocy, a także podczas sesji siłowych w dni wolnej od meczu, widywał tam Lukę. To zdecydowanie obala narrację stworzoną przez zespoł na temat rzekomego braku zaangażowania Doncicia w pracę.

Młodszy z koszykarzy po zmianie otoczenia raczej nie ma powodu, żeby zamiatać coś pod dywan. Może i nie grał jakoś wyjątkowo dużo ze sławniejszym kolegą, ale to wystarczyło. Zobaczył dość, by uznać twierdzenia władz drużyny za nic więcej niż wzięte z kapelusza usprawiedliwienie dla transakcji, której najbliższym prawdy uzasadnieniem wydaje się w tej chwili chęć zaoszczędzenia.

Tym bardziej, że mamy już wiele dowodów na to, że było zupełnie inaczej niż twierdzi obóz Harrisona. Nawet nie licząc wypowiedzi Grimesa, trenera Jasona Kidda czy Sasy, ojca Luki, dotychczasowe występy Słoweńca w barwach Los Angeles Lakers to najlepszy dowód na to, że jego forma jest więcej niż wystarczająca, by móc grać z najlepszymi na świecie. W 10 meczach dotychczas rozegranych w nowej drużynie notował średnio 23,8 punktu, 8,1 zbiórki i 8,1 asysty na mecz, trafiając 40% rzutów z gry. Od momentu jego przybycia, podopieczni JJ’a Reddicka są w znakomitej formie, co zaowocowało awansem na drugie miejsce na Zachodzie.

Doncić zdecydowanie nie wygląda jak leń, który etykę pracy ma w przysłowiowym głębokim poważaniu. Z nawiązką spełnia wszystkie oczekiwania, jakie mogły mieć wobec niego władze ekipy z Miasta Aniołów. Błyskawicznie zaadaptował się do nowej sytuacji i w każdym meczu stara się dawać z siebie wszystko, również w defensywie, co niejednokrotnie mu zarzucano. Jego przyszłość zdaje się rysować w jasnych barwach. W przeciwieństwie do Mavs, którzy obrali kurs na dno i nie zapowiada się na zmiany na lepsze, ale teraz mogą już tylko pluć sobie w brodę.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    11 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments