Dallas Mavericks minimalnie zwiększyli szanse na uratowanie swojego sezonu, gdy w piątkowy wieczór pokonali Boston Celtics 122-84, tym samym unikając niesławnego sweepa. Zwłaszcza występ Luki Doncicia zwrócił uwagę choćby legendy ekipy z Massachussets, Boba Cousy’ego, choć ten nie omieszkał też wbić delikatnej szpilki w osobę gwiazdora Mavs.
Bob Cousy to osobistość, której przedstawiać nie trzeba. Pisaliśmy o nim niedawno w tym miejscu, gdy wyraził swoje „ostatnie życzenie” w stronę ukochanych Boston Celtics. Tym razem 95-latek wystąpił na antenie radia SiriusXM NBA, nie mogąc się nachwalić postawy Luki Doncicia i sposobu, w jaki podrywał do gry swoich kolegów z Dallas Mavericks. Początkowo, oprócz największej gwiazdy ekipy z Teksasu, kierował pochwały również w stronę Kyriego Irvinga, by w końcu skupić się niemal wyłącznie na znakomitym Słoweńcu.
– Siła Dallas leży oczywiście w dwóch obrońcach, którymi są Doncic i Kyrie. Niestety, w tym starciu muszą zmierzyć się z potęgą Celtics, która przede wszystkim polega na tym, że mają w składzie najlepszy defensywny duet całej ligi w osobach (Derricka) White’a i (Jrue) Holidaya – stwierdził legendarny koszykarz.
Cousy przyznał, że występy Irvinga w Bostonie były „przeciętne”, jednak ten zdołał się otrząsnąć gdy seria przeniosła się do Teksasu. Mimo wszystko za najrówniej grającego koszykarza w ekipie przeciwników Celtics uznał – co nie jest żadną niespodzianką – Doncicia. W swoim stylu nie odmówił sobie jednak kontrowersyjnej wypowiedzi.
– Doncić to niesamowity talent. Wprawdzie wygląda jak kierowca ciężarówki, ale gra jak sam Michael Jordan. On jest niesamowity – przyznał 95-latek. Sześciokrotny mistrz NBA dodał jeszcze, że jego zdaniem C’s nie są w stanie całkowicie powstrzymać ofensywnych zapędów Słoweńca, ale mogą je zminimalizować.
– White i Holiday na pewno wnoszą do gry to, że nie pozwalają tym chłopakom (z Dallas) przejąć całkowitej kontroli nad grą. Przeciwko nim Doncić nie rzuci 45 punktów, choć pewnie zaliczy ich jakoś ze 30. Ten rodzaj talentu na dłuższą metę jest nie do zatrzymania, ale możesz go w pewnym stopniu zneutralizować, zwłaszcza w momentach, gdy nie kontroluje gry ani wyniku. Dlatego właśnie doprowadzenie do meczu numer siedem jest dla Dallas zadaniem niewykonalnym – wyjaśnił Cousy.
Ikona Bostonu wydaje się wiedzieć co mówi. Gdy jest w swojej strefie, Luka Doncić to absolutny mistrz gry. Zazwyczaj jedna osoba to za mało by go kryć, a gdy zostanie podwojony, najpewniej zaraz poda piłkę do kolegi będącego na dogodnej pozycji do oddania rzutu. Wydaje się jednak, że Celtics w pewnym stopniu go rozgryźli.
Odnieśli sukces, stosując presję poprzez krótkie „ataki” i wyjątkowo fizyczną formę gry w obronie. Wprawdzie nie wyłączyło go to z akcji na stałe, ale spowolniło na tyle, że sprawiło Dallas spore problemy. Szczególnie było to widoczne w meczu numer trzy, w którym Słoweniec ewidentnie nie mógł znaleźć sobie miejsca, a do tego przedwcześnie wyleciał z parkietu za nadmiar fauli.
Jednakże, jak to było w przypadku przywołanego przez Boba Cousy’ego Michaela Jordana, drażnienie Luki można porównać do próby igrania z lwem czy innym niedźwiedziem. Zazwyczaj Słoweniec jest tego typu zawodnikiem, który radzi sobie znacznie lepiej pod presją prowokacji ze strony przeciwnika. Porównanie wydaje się tym bardziej na miejscu, że popularny Lulu od 2019 roku jest związany z marką Jordan, której buty nosi na każdym meczu.
Jednego można być pewnym – choć Celtics prowadzą 3:1 i są w teorii o jedną wygraną od tytułu mistrzowskiego, ten Europejczyk o fizjonomii kierowcy ciężarówki nie odpuści i będzie grał do końca, by spróbować w jakiś sposób wpłynąć jeszcze na losy serii. Czy skutecznie? Być może dowiemy się już w nocy z poniedziałku na wtorek. Mecz numer pięć rozpoczyna się o 2:30 czasu polskiego.