Bez finałów konferencji, to będzie dla Toronto Raptors stracony sezon, tak twierdzi Kyle Lowry i tak bez cienia wątpliwości twierdzą również kibice zespołu z Kanady. Poprzedniej nocy zespół przypieczętował pierwsze miejsce we wschodniej konferencji. Prawdziwa walka dopiero przed nimi.
W ostatnich tygodniach z grą Toronto Raptors było kilka problemów, głównie związanych z regularnością i brakiem obrony, czyli elementu, który charakteryzował zespół Dwane’a Caseya na drodze po miejsce numer jeden w konferencji. W zespole pozostają spokojni i starają się odzyskać dobry rytm na kilka dni przed rozpoczęciem pierwszej rundy play-offów. Raptors są głównym kandydatem do zdetronizowania Cleveland Cavaliers i LeBrona Jamesa.
To najlepszy sezon w historii organizacji z Toronto, więc fani są głodni sukcesu. Nie tylko oni. DeMar DeRozan i Kyle Lowry po rozczarowaniach z ubiegłych latach mają dość narracji, która wokół nich powstała. W zasadzie nikt poważnie nie brał Raptors pod uwagę w rywalizacji o mistrzowski tytuł. Jednak dojrzałość, jaką pokazali w trakcie mijającego sezonu regularnego mocno podbudowała ich pozycję. Zdają sobie jednak sprawę, że prawdziwy test dopiero przyjdzie.
– Wiemy, że teraz wszyscy twierdzą, że już wcześniej byliśmy mocni w sezonie regularnym i nic z tego nie wyszło. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego potrzebujemy dobrej serii w play-offach albo ten sezon będzie stracony – mówi Lowry. – Awans do finałów, mistrzostwo – to dla nas kolejny krok – dodaje. Po porażce w zeszłym roku, Raptors odeszli od gry na DeRozana i Lowry’ego i zaangażowali pozostałych poprzez ruch piłki i rzuty za trzy.
Zmiany przyniosły wymierny efekt, bo Raptors uplasowali się w Top 5 najlepszych ofensyw i Top 5 najlepszych defensyw. Nawet DeMar zaczął więcej rzucać za trzy, rozszerzając w ten sposób swój arsenał o dodatkową broń. Jednak w play-offach intensywność wzrasta, zwłaszcza gdy grasz przeciwko LeBronowi, który na tym etapie wrzuca jeszcze wyższy bieg. Raptors z dobrze ułożoną pierwszą piątką i mocną ławką rezerwowych są w stanie przebić, ale DeRozan i Lowry tak czy inaczej w największym stopniu uzależniają od siebie to, jak daleko drużyna zajdzie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET