Dallas Mavericks otrzymali pierwszy wybór w tegorocznym drafcie, mimo że przed losowaniem ich szanse na zgarnięcie pierwszego picku wynosiły niecałe 2%. Wszystko zdarzyło się kilka miesięcy po głośnym transferze Luki Dončica. Zespół z Teksasu nie był pierwszym, do których los uśmiechnął się w wyjątkowo szczęśliwy sposób. W poprzednich latach taka sytuacja przytrafiła się dwukrotnie New Orleans Pelicans.
Na początku lutego światem NBA wstrząsnął transfer Luki Dončica, który został graczem Los Angeles Lakers. Pod adresem generalnego menadżera Dallas Mavericks — Nico Harrisona płynęło mnóstwo słów krytyki i rozgoryczenia ze strony kibiców twierdzących, że położył on przyszłość zespołu i zamknął drogę do walki o mistrzostwo. Gdyby tego było mało, z powodu zerwania ścięgna Achillesa sezonu nie dokończył Kyrie Irving, co uniemożliwiło zespołowi próbę namieszania w fazie play-off. Osłabieni Mavs zakończyli sezon na turnieju play-in.
Dzisiejszej nocy odbyła się loteria draftu, podczas której zespołom przydzielono numery, z jakimi będą wybierać młodych adeptów koszykówki, którzy od nowego sezonu wejdą do najlepszej koszykarskiej ligi świata.
Los był wyjątkowo szczęśliwy dla Mavericks. Mimo 1,8% procent szans na trafienie pierwszego wyboru to właśnie zespół prowadzony przez Jasona Kidda dostąpi tego zaszczytu. Ta wygrana oznacza możliwość wybrania Coopera Flagga, gwiazdy Duke, który poprowadził swoją drużynę do Final Four jako freshman i został wybrany Graczem Roku konferencji ACC oraz zdobywcą nagrody Naismith College Player of the Year.
Co ciekawe, to nie pierwszy przypadek w ostatnich kilkunastu latach, kiedy zespół po oddaniu swojej największej gwiazdy miał możliwość wybierania najbardziej utalentowanego, młodego gracza do wzmocnienia zespołu kilka miesięcy później.
W grudniu 2011 roku szeregi New Orleans Pelicans opuścił Chris Paul. Rozgrywający przeniósł swoje talenty do Los Angeles Clippers. Pelicans z drużyny grającej w play-offach osunęli się na ostatnie miejsce na Zachodzie w kolejnym sezonie.
Przed draftem z 2012 roku Pelicans mieli niecałe 14% szans na pierwszy wybór, trzy inne zespoły legitymowały się jeszcze gorszym bilansem, co dawało im teoretycznie większe nadzieje na to, że los uśmiechnie się właśnie do nich.
Loterię wygrali jednak Pelicans, którzy zgarnęli Anthony’ego Davisa i rozpoczęli budowę zespołu wokół wychowanka college’u z Kentucky. W „erze Davisa” trwającej 7 lat drużyna dwukrotnie grała w najważniejszej fazie sezonu, a ich najlepszym wynikiem była druga runda osiągnięta w 2018 roku.
W styczniu 2019 podczas ostatniego sezonu Davisa w barwach drużyny z Luizjany gracz stwierdził, że nie podpisze przedłużenia kontraktu i latem poszuka nowego klubu. Pelicans zakończyli rozgrywki z bilansem 33-49 i z jasnym przekazem ze strony Davisa, który pozostawał nieugięty i zgodnie twierdził, że więcej w dotychczasowej koszulce już go nie ujrzymy.
Pelikany przed draftową loterią miały siódme największe szanse na pierwszy wybór, ale los znów się do nich uśmiechnął. W 2019 roku z numerem pierwszym do Luizjany powędrował Zion Williamson uważany za jeden z największych talentów ostatnich lat. Przez pierwsze lata kariery skrzydłowy zmagał się jednak z wieloma problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiały mu grę w wielu meczach. W jego sześcioletniej przygodzie z Nowym Orleanem zespół dwukrotnie grał w fazie play-off i w obydwu przypadkach odpadał na pierwszym rywalu.
Dzisiejszy przypadek Mavericks jest zatem trzecim w ciągu ostatnich kilkunastu lat, gdy drużyna po utracie bądź zapewnieniu o odejściu największej gwiazdy w następnym drafcie wybiera jako pierwsza. We wszystkich trzech przypadkach główne gwiazdy zespołu trafiały do Los Angeles i tam kontynuowały swoją karierę w NBA.
Jak widać wyżej, Pelicans nie osiągnęli spektakularnych sukcesów z nowymi nabytkami w składzie. Na rozliczenie Mavericks musimy jeszcze poczekać. Zespół w dalszym ciągu będzie bazował na doświadczonym Anthonym Davisie i Kyrie Irvingu, który jeszcze przez kilka miesięcy będzie poza grą. Zakładając, że zespół wybierze Flagga tworzy się bardzo ciekawy projekt, który z pewnością będzie ciekawy do śledzenia. Czy pójdą za tym sukcesy? To już bardziej złożona i trudna do przewidzenia na dzisiaj kwestia.
Trzeba przyznać, że to bardzo ciekawy przypadek a historia kolejny raz zatacza to samo koło. Jedni szukają w tym teorii spiskowych, zdaniem innych to po prostu niezwykły zbieg okoliczności.
Jedno jest pewne. Kibice Dallas mają teraz powody do zadowolenia. Ewentualny wybór Flagga tworzy przed organizacją nowe perspektywy na przyszłość i pozwala mieć nadzieję na budowę solidnej drużyny liczącej się w ligowej stawce.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!